I need you here with me now

Blog o Niallu Horanie :*
28 grudnia 2013
01 grudnia 2013
Rozdział 100
*Z perspektywy Harry'ego*
Ocknąłem się słysząc dziwne
pikanie. Otwarłem zaspane oczy i dotarło do mnie co tak pika.
Maszyna do którego była przypięta Cassie strasznie szalała.
Dziewczyna spała a jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Wystraszony podniosłem się z miejsca i wybiegłem na korytarz w
poszukiwaniu kogoś kto się na tym zna
-Siostro!-krzyknąłem za pielęgniarką
gdy tylko ja ujrzałem-proszę szybko przyjść do pokoju 102 nie
wiem co się dzieje-krzyknąłem drżącym głosem
Popędziłem wraz z pielęgniarką do
pokoju przyjaciółki i zdenerwowany czekałem aż mi powie co się
dzieje
-Musi pn wyjść-zwróciła się do
mnie
-Ale co się dzieje? Co jej
jest-zapytałem wystraszony
-Nie ma teraz na to czasu, później
ktoś po pana przyjdzie na razie proszę czekać
Kobieta wyrzuciła mnie na korytarz w
totalnym szoku. Chwile stałem nie wiedząc co robić i myśleć, aż
w końcu wydobyłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Niallera
-Co się stało?-zapytał od razu
-Nie wiem...Coś jej jest...ja...ona,
bo
-Zaraz tam będę-mruknął i się
rozłączył
Usiadłem na plastikowym krzesełku i
schowałem twarz w dłonie. Strasznie się balem o Nią. To moja
najlepsza przyjaciółka. Z nią zawsze mogę o wszystkim pogadać i
wiem, że zawsze zrozumie i mi pomoże. Na musi żyć. Niall sobie
bez niej nie poradzi. To ona daje mu siłę do życia. Ez niej już
nie będzie tego samego Niall'a.
-Harry!-z zamyślenia wyrwał mnie
krzyk. Podniosłem głowę i zobaczyłem że chłopaki biegną już w
moją stronę
-Co się stało?-zapytał Liam gdy już
był przy mnie
-Nie wiem nagle zaczęło coś pikać i
kazali mi wyjść...
-Nie powinienem jej tutaj
zostawiać-zaczął Horan
-Niall i tak byś nic nie
zrobił...-zignorował to co powiedziałem i rzekł odwracając głowę
-Trzeba zadzwonić do Paula. Proszę
zajmijcie się tym. Ja nie dam rady
-Jasne-szepnął Zayn i odszedł
przykładając słuchawkę do ucha
Przyjrzałem się przez chwilę
blondynowi. Starał się ukryć uczucia i być opanowanym, lecz w
jego oczach widziałem, ze jest przerażony
Czekaliśmy tak jeszcze ponad godzinę
i w tym czasie dojechał do nas Paul z żoną. Aż dziwne, że ta
kobieta się tutaj pojawiła, z tego co Cass nam mówiła nigdy nie
zależało jej na rodzinie. Zresztą sami zdążyliśmy się już o
tym doskonale przekonać.
Na szczęście w końcu z sali wyszedł
lekarz. Widząc go wszyscy wstaliśmy i z wyczekiwaniem czekaliśmy
co nam powie. On zmierzył wzrokiem wszystkich i odezwał się do
Paula
-Muszę z Państwem porozmawiać na
osobności o stanie Pacjentki
-Proszę mówić teraz. To też jest
jej rodzina-rzekł mężczyzna. Widziałem, ze matka Cassie jest
lekko oburzona tym iż tak nas nazwał ale nikt o to teraz nie dbał.
-No dobrze. Więc zauważyliśmy bardzo
szybko postępujące zmiany i sytuacja jest poważna
-Panie doktorze co jej jest?-zapytał
drżącym głosem Niall
-Ma poważną wade serca i bez operacji
nie przeżyje nawet tygodnia-wszyscy patrzyli na niego z szeroko
otwartymi oczami i nie byliśmy w stanie wypowiedzieć ani słowa.
Tylko Niall szybko się otrząsnął po usłyszeniu tej informacji,
lub w ogóle ona do niego nie dotarła
-Pieniądze nie grają tu żadnej roli,
proszę robić co trzeba zeby żyła-rzekł blondyn
-Chłopcze, ona potrzebuje nowego
serca, bo jej już nie daje rady. A to wcale nie jest takie proste.
Wiele osób czeka w tej kolejce i nawet pieniądze tutaj nie pomogą.
-To pozwoli pan jej tak po prostu
umrzeć?!-krzyknął chłopak mierząc mężczyznę w kitlu
nienawistnym spojrzeniem
-Robimy co możemy, lecz na razie
pozostaje nam czekanie. Pójdę teraz opisać przypadek pacjentki i
wpiszę ją na listę oczekujących. Nic więcej nie mogę
zrobić-odparł mężczyzna chłodno i odszedł
*Z perspektywy Niall'a*
Nic nie może zrobić?! Moja miłość
umiera a on nic nie może zrobić?! Kopnąłem wściekły w jedno z
białych plastikowych krzeseł.
-Niall uspokój się-szepnął Liam
kładąc mi rękę na ramieniu
-Mam się uspokoić? Moja dziewczyna
może umrzeć a ja mam być spokojny? Chyba kpisz! Co ty byś zrobił
gdyby to Dan była na jej miejscu, co?! Robił byś dokładnie to
samo! Więc nie pieprz mi teraz że mam być spokojny-wykrzyczałem i
rozejrzałem się po korytarzu. Paul właśnie rozmawiał przez
telefon, jego żona siedziała skulona na krześle, Lou i Harry
trwali w uścisku, Zayn właśnie próbował odpalić papierosa pod
znakiem o zakazie palenia, a Liam wpatrywał się we mnie z troską.
Nie umiałem być teraz już nawet wściekły. Rzuciłem się
przyjacielowi w ramiona i zacząłem płakać, Moja Cassie...Moja
Malutka...Ona może umrzeć. A bez niej mój swiat nie będzie
istnieć, ja bez niej będę niczym. Nie przeżyję nawet dnia bez
niej. Za bardzo ją kocham by pozwolić jej odejść na tamten świat.
Muszę coś zrobić, by moja Księżniczka żyła. Już chyba nawet
wiem co...
Odsunąłem się od Liama i ruszyłem
wzdłuż korytarza. Na moje usta wkradł się lekki uśmiech, gdyż
wpadłem na pomysł. Wbiegłem do windy i parokrotnie nacisnąłem
guzik z liczbą 2. Gdy w końcu znalazłem się na odpowiednim
piętrze odszukałem gabinet lekarza prowadzącego i wszedłem do
niego. Usiadłem na krześle naprzeciw doktora i patrząc mu w oczy
zapytałem
-Proszę mi powiedzieć szczerze, ona
nie ma szans na przeżycie prawda?
-Jeśli nie dostanie nowego serca to
nie. Jej jest za słabe.
-Wie pan, ze pieniądze są nie istotne
dla mnie, więc czy one mogą pomóc?
-Przesuną one ja w górę kolejki, ale
nawet to nie gwarantuje nam, ze wytrwa tyle.
-Obojętnie czyje to będzie serce
-Tak. Wystarczy by było ono sprawne
-Więc chcę oddać jej moje-rzekłem
pewnie patrząc mu w oczy
-Chłopcze zastanów się nad tym
dobrze, to poważna decyzja
-Już ja podjąłem. Ono i tak bije
tylko dla niej, więc teraz będzie biło w niej.
-Muszę porozmawiać z jej rodzicami
czy wyrażają zgodę. Zaraz ich tutaj zawołam.
Rodzice Kasandry patrzyli na mnie z
szeroko otwartymi oczami już jakieś 10 minut. Przełknąłem głośno
ślinę i czekałem na ich reakcję.
-Niall, ale ty nie możesz...
-Owszem, mogę-rzekłem stanowczo i
opuściłem gabinet.
Gdy tylko zatrzasnąłem za sobą drzwi
cała odwaga ze mnie uleciała i aż zachwiałem się. Wziąłem
głęboki oddech i ruszyłem wykonać dalszą część mojego
planu...
**********************************************************************************
Hej Mordki
Więc jest to przed ostatni rozdział i chyba trzeba zakończyć tą historię, bo bardzo mało osób komentuje. A to szkoda, bo mam pomysł na dalszą część :)
Więc jeśli czytacie i lubicie tego bloga, no i oczywiście chcecie zebym kontynuowała pisanie go to proszę napiszcie pod tym rozdziałem to. Serio będę wdzięczna, bo nie wiem czy ma sens żebym pisała skoro wam się nie chce komentować...a to przykre :) Proszę piszcie co myślicie rozdziale i o tym, że to chyba koniec :)
Kocham was
Wasza Lexy :**
Subskrybuj:
Posty (Atom)