I need you here with me now

I need you here with me now
Blog o Niallu Horanie :*

08 września 2016

Rozdział 128

Przyznam szczerze, ze chodzenie o kulach nie należy do moich ulubionych sportów. Podczas tej krótkiej podróży z taksówki do domu miałam ochotę zamieszkać na trawniku aby dalej nie iść. Oczywiście nie obyło się bez docinków Zayn'a. Wiem, ze chciał mnie rozbawić, ale nie miałam ochoty na rozmowy z ludźmi. Z czasem jak trzeźwiałam coraz dokładniej docierały do mnie zdarzenia poprzedniego wieczoru i szczerze wolałbym tego pieprzonego kaca niż te wszystkie przykre wspomnienia.
Gdy udało mi się wejść do domu pokuśtykałam do kuchni i na sekundę zamarłam. Stał w niej Niall i jak gdyby nigdy nic pił kawę. Upomniałam się w myślach, ze muszę być silna i nie mogę pokazać, że ruszyło mnie jego wczorajsze zachowanie.
Pokuśtykałam do lodówki i wyjęłam z niej dwie wody i włożyłam je do torebki z lekami by jakoś wnieść to do swojego pokoju
-Boże co cię sie stało?-zapytał Niall patrząc na moją nogę
-Nic wielkiego-mruknęłam i powoli ruszyłam w stronę schodów
-Poczekaj pomogę ci-krzyknął za mną Liam
-Poradzę sobie-warknęłam ze łzami w oczach i po następnych dwudziestu minutach wyczerpana byłam już w swoim pokoju.
Moje myśli i uczucia były w strzępach. Nie mieściło mi się w głowie, ze chłopak, który jeszcze dwa miesiące temu twierdził, ze bezgranicznie mnie kocha tak szybko się z tego otrząsnął i po prostu całował sie z pierwszą lepszą laską na imprezie.
Nagle poczułam się strasznie bezwartościowa. Poczułam, ze to nie jest moje miejsce. Że on nie chciał mnie, chciał tej dziewczyny którą byłam i nie przyjmował do wiadomości, że tej dziewczyny może już nie być. Nie kochał mnie już teraz, kochał wyobrażenie o mnie.
Położyłam się na łóżku i po prostu zaczęłam płakać. Nie umiałam niczego zrozumieć ani poukładać sobie w głowie. Jedyne co mogłam to płakać. Zakryłam twarz poduszką by czasem nikt nie usłyszał. Nie chciałam nikogo teraz przy sobie. Bo po co mi osoby, które wciąż widzą we mnie kogoś kto zniknął wraz z operacją.
Nie mam pojęcia ile płakałam, ale byłam tak wykończona, ze zasnęłam. Obudziłam się gdy na dworze panował mrok. Obolała wstałam i poszłam wziąć prysznic. Po prysznicu wzięłam leki przeciwbólowe i gdy miałam zamiar wrócić do łóżka usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę?-bardziej zapytałam niż stwierdziłam, bo nie byłam pewna czy tylko mi się nie wydawało.
No nie wydawało mi się. Po chwili do pokoju zajrzał Niall
-Mogę?-zapytał cicho
-Jak chcesz-mruknęłam wzruszając ramionami i siadając na łóżku. Obserwowałam kątem oko jak nieśmiało wchodzi i cicho zamyka za sobą drzwi, gdy ja układałam poduszkę pod obolałą nogą.
-Chciałbym z tobą pogadać-powiedział siadając na krawędzi łóżka
-Chyba nie mamy o czym gadać-odparłam szorstko patrząc mu w oczy
-Cass nie mów tak. Tyle nas łączyło, nie możesz tego tak po prostu przekreślić
-To ty to wszystko przekreśliłeś obściskując się z tą laską!-wybuchnęłam czując ze łzy zbierają mi się w kącikach oczu.
-Cholera Cassie bo ty spędzałaś czas tylko z Harry'm. Wszędzie chodziłaś z nim, z nim gadałaś, śmiałaś się i to jemu zaufałaś!
-Bo on nie naciskał! Nie starał sie zrobić ze mnie kogoś kim już nie jestem. Dał mi szanse poznać jaka jestem a jaka nie
-Ja też chciałem ci pomóc!
-Zmuszając mnie do robienia rzeczy których nie znam i nie chcę robić? Mówiac w wywiadach, ze nie masz dziewczyny? Świetny plan!
 -Nie chciałem Cię zmuszać do niczego. Myślałem, ze robie dobrze...
-Ale nie robiłeś!
-Cholera Cass ja też się boję! Przeraża mnie, ze mogę cię stracić i, że z dnia na dzień jesteś coraz dalej. Nie umiem sobie z tym radzić. Ty byłaś jedyną osobą w moim życiu, która kochała mnie za to kim jestem i jaki jestem i bałem się, ze jeśli nie uda mi się przypomnieć Ci tego uczucia to mnie zostawisz! Ja nie mogę Cie stracić. Jesteś najcenniejszym co mam i zrobię dla ciebie wszytko...Wczoraj zjebałem. Doskonale o tym wiem i nawet nie wiesz jak żałuje. Jak wyszliście całą noc spędziłem w parku na przemian zastanawiając się czy powinienem skoczyć z mostu czy jednak jest szansa wszystko naprawić i mam wracać do ciebie na kolanach z prośbą o wybaczenie. Mogę ci tylko powiedzieć, ze strasznie Cię przepraszam, bo nie mam nic na swoje usprawiedliwieni. Byłem po prostu pieprzonym egoistą przez cały ten czas...
Patrzyłam mu w oczy i widziałam w nich prawdę. To wszystko co powiedział płynęło z serca. Z serca które nieświadomie złamałam. Nie chciałam go skrzywdzić, ale to zrobiłam. Wydaje mi się, ze oboje nawet teraz do końca nie znamy swoich uczuć. Jesteśmy tak samo zagubieni. Tak samo pokcenie
-Połóż się ze mną-szepnęłam kładąc głowę na poduszce. Chłopak niepewnie ułożył się obok i wpatrując w moje oczy cicho zaśpiewał:


You're my fear
My courage
My love
My light
My breath
The greatest treasure I own
Adding strength where the lack of
You give sense of meaninglessness
Without you I wouldn't do either step
Because I'm afraid of the darkness

02 sierpnia 2016

Nowy wygląd!

Spokojnie to ten sam blog tylko troszkę zmieniłam wygląd.
Wydaje mi się, ze teraz blog jest bardziej czytelny i wszystko wyraźniej widać. 
A poza tym ileż można katować ten sam szablon? :)
Piszcie co myślicie, nie tylko o wyglądzie, ale o całokształcie :)
Buziaki Lex

Rozdział 127

Rano obudził mnie potworny ból głowy. Już zapomniałam jak okrutny potrafi być kac. Z wielką niechęcią podniosłam głowę z poduszki i wstałam z łóżka z zamiarem wzięcia prysznica. Jednak gdy tylko stanęłam na nogach poczułam niewyobrażalny ból w prawym kolanie i upadłam
-Co do cholery?-mruknęłam patrząc na nogę.
Miałam zawiązany wokół bardzo spuchniętego kolana bandaż,
-Chyba muszę jechać do szpitala-mruknęłam do siebie i podpierając się o łóżko stanęłam na zdrowej nodze. Wczorajsza impreza musiała się udać skoro nie pamiętam jak doszło do tego dziwnego wypadku. Pokuśtykałam do szafy a potem do łazienki. Umyłam twarz i ogarnęłam się, a następnie ubrałam w sukienkę bo nie dałabym rady założyć czegokolwiek na tą nogę.
Wszystkie czynności jakie robiłam do tej pory były łatwizną w porównaniu do zejścia po schodach.
Zajęło mi to tak na oko 20 minut le jakoś w końcu dałam rade. Na dole panował kompletny bałagan w środku którego spał Liam i Harry. Gdyby nie ten bół zrobiłabym fotkę, którą bym ich potem szantażowała. Nie czekajcie muszę ją zrobić. Wygrzebałam z torby telefon i zrobiłam zdjecie.
W kuchni spotkałam Zayna
-Hej, co robisz?-zapytałam siadając przy blacie i zamawiając taksówkę
-Trzeźwieję-wychrypiał mulat
-A chcesz sie wybrać ze mna na wycieczkę?-zapytałam z uśmiechem
-To zależy gdzie-powiedział mrużąc oczy i przejadając mi się
-Do szpitala i na śiadanie?-zapytałam z nadzieją że da się namówić i pokazując mu swoją opuchniętą nogę.
-Cholera co ci się stało?-zapytał Zayn
-Myślałąm, ze ty będziesz wiedział bo ja nie pamietam
-No to piona koleżanko-zaśmiał się-okey to chodź jedżmy jak najszybciej bo nie wygląda to dobrze.
Chłopak założył bluzę i złapał mnie w pasie żeby lepiej mi się szło. W taksówce nie gadaliśmy za dużo przez kaca i potworny ból mojego kolana.
W szpitalu przyjął mnie jakiś młody lekarz i odwijając bandaż zaczął wywiad
-Więc jak do tego doszło
-To był, wypadek-odpowiedziałam lakonicznie zakłopotana tym, ze nawet nie wiem jak doszło do tego.
-Rozumiem-zaśmiał się lekarz i zaczął mnie badać
-A można delikatniej?-zapytałam po tym jak facet zaczął mi wykręcać nogę tak, ze ból stawał sie nie do zniesienia
-Wie Pani co, tzreba będzie założyć stabilizator bo ma pani...
-Proszę niech mi pan oszczędzi medycznych określeni, zrobi co trzeba i da leki przeciwbólowe, okey?-powiedziałam miło kładąc się i zamykajac oczy. Lekarz znowu zaśmiał sie serdecznie po czym powiedział
-Jasne, zaraz dostanie Pani zastrzyk i receptę a ja zajmę sie wszystkim.
Po chwili pielęgniarka dała mi zastrzyk po którym zrelaksowałam się i nie czułam co doktor robi z moją nogę
-I gotowe. Juz wypisuje receptę-powiedział lekarz a ja podniosłam się
-Wow-mruknęłam widzac swoją nogę w stabilizatorze od kostki aż do połowy uda.
-Jak długo muszę to mieć?-zapytałam z nadzieją, ze nie będzie to kilka dni
-To zależy od tego jak noga będzie się regenerować. Za tydzień zapraszam na kontrolę, a tu ma pani receptę na leki przeciwbólowe, wspomagające regenerację i maść do smarowania. A i bym zapomniał jeszcze kule bo bez nich będzie cieżko.
Świetnie. Zabierając wszystko wykuśtykałam do poczekalni, w której był Zayn. Gdy tylko mnie zobaczył wybuchnął takim śmiechem, że wszyscy obecni w pomieszczeniu spiorunowali go wzrokiem.
-Idziemy-warknęłam zła
-Odpuśćmy sobie śniadanie, zamówimy coś-zaproponował chłopak na co z chęcią przystałam. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do apteki i ruszyliśmy do domu.


***************************************************************************

Bardzo dziękuję za dwa komentarze pod tamtym rozdziałem :) Serio bardzo je doceniam :)
I dzięki Kinga za miłą wiadomość. Oczywiście reszte czytelniczek zapraszam też to pisania do mnie maili jeśli chcielibyście mi cos powiedzieć, chetnie was poznam :)
Mam też pytanie czy jesteście zianteresowani moim innym opowiadaniem? jesli tak w następnym poście dam wam linka :)
Piszcie i buziaki :*
Lex

12 lipca 2016

Rozdział 126

Gdy tylko dotarliśmy do domu zaczęłam szperać we wszystkich kuchennych szafkach.
-Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz?-zapytał Liam stając nde mną w momencie, w którym siedziałam na podłodze i wywalałam wszystko z szuflady obok ludówki
-Szukam alkoholu?-odpowiedziałam niepewnie na co reszta wybuchnęła śmiechem
-Chodź-powiedział Li i podniósł mnie z podłogi.
Gdy rozsiadaliśmy się na kanapach w salonie Louis przygotowywał różne drinki, a Harry do każdego dolewał coś jeszcze innego.
-Więc jaki plan na dalszą cześć wieczoru?-zapytał Zayn opróżniając szklankę jednym łykiem
-Nie wiem jak wy, ale ja mam plan się schlać-powiedziałam i wypiłam swojego drinka, oraz sięgnęłam po następnego
-No to zdrowie-krzyknął Lou i stuknęliśmy sie szklankami.
Pochłanialiśmy drinki ne licząc ich, a z każdym świat wirował coraz mocniej. Po wypiciu jakiejś zielonej i ohydnej mieszanki musiałam iść trochę ochłonąć, więc wybrałam się na taras. Wcale nie chciałam trzeźwieć, po prostu brakowało mi świeżego powietrza. Zeszłam po schodkach i położyłam się na trawie. Po chwili usłyszałam, ze drzwi za mną się rozsuwają i słyszałam krok za sobą.
-Mogę mieć do ciebie jedno pytanie?-zapytał Lou siadając obok mnie
-Możesz ich mieć nawet więcej, dzisiaj wszystko ci powiem-wybełkotałam
-Kochasz Niall'a?-zapytał uważnie mi się przyglądając
-Moja odpowiedź może cię nie zadowolić, ale chyba sama przed sobą też muszę się w końcu do tego przyznać. Tylko proszę nie przerywaj mi
-Jasne-odpowiedział Lou. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić
-Nie pamiętam praktycznie nic. Mam jakieś urywki wspomnień ze szkoły, z wycieczek z rodzicami i innych pierdół. Nie pamiętam jak go poznałam ani jak się zakochałam i czy ta miłość była prawdziwa, Nie wiem też kim jestem, co uwielbiam i czego nienawidzę. I przeraża mnie to. Potrzebuje od was, o Niall'a cierpliwości. Może juz nigdy nie przypomne sobie tego co było, ale muszę mieć czas zeby ze wszystkim na nowo się oswoić. Uwierz mi na słowo, ze to nie jest łatwe. A co do samego Nill'a to pewnie znsz go lepiej niż ja też i wiesz, ze jest cudowny, opiekuńczy i kochany. Tylko, że nie dał mi wystarczająco czasu. Moje uczucia zaczęły budzić się na nowo, a wtedy zobaczyłam go z inną dziewczyną. Było mi przykro nie dlatego, ze ja powinnam być w jego ramionach, tylko dlatego, ze zastąpił jak twierdził swoją prawdziwą miłość jakąś przypadkową lalką z klubu. Boli dowiedzenie się jak mało znaczysz.
-To był tylko impuls, był smutny i zły
-Ja wiem Lou i mu się nie dziwię, ale...to boli wiesz? boli widzieć w takiej sytuacji chłopaka, którego ty stawiasz według swojej hierarchii ważności bardzo wysoko i chcesz zeby był obecny w twoim życiu. Odrzucenie jest najgorszym z możliwych uczuć. Tracisz wtedy w swoich oczach wartość. Zastanawiasz się co z toba do cholery jest nie tak, dlaczego jesteś niewystarczający...
-Mimo wszystko on cię kocha-szepnął Lou
-Nie Louis on kocha tą osobę którą kiedyś byłam, ale nie chce poznać tej którą się stałam
-Może
-Może wracajmy musze się upić bo trzeźwieję... 


*********************************************************************8

Hej Hej!
Dzięki pewnemu komentarzowi pod poprzednim rozdziałem napisałam nowy!
Bardzo was proszę napiszcie co myślicie, czy jest tu kto, oraz wasze pomysły na rozwinięcie opowieści!
Jeśli przeczytasz napisz chociaż krótki komentarz zebym wiedziała ile was tu jeszcze zostało!!
Kocham Lex 

10 kwietnia 2016

Rozdział 125

Opróżnialiśmy kolejne kieliszki, do momentu, w którym się ośmieliliśmy i ruszyliśmy na parkiet. Tańczyliśmy jak szalenie, robiąc przerwy na drinki i toaletę. Po pewnym czasie musiałam odpocząć bo nogi mi już odpadały. Usiadłam w naszym boksie i rozglądałam się po wnętrzu klubu. Moją uwagę przykuł Niall. Stał przy barze flirtując z jakąś niską brunetką. W pewnym momencie dziewczyna przysunęła się do blondyna i wpiła w jego usta. Przez chwilę był oszołomimy ale potem odwzajemnił jej pocałunek i zaczął ją obmacywać. Na to już nie mogłam patrzeć. To głupie, w końcu nie jesteśmy parą. Nie pamiętam nawet naszego związku, ale widząc go z inną poczułam straszne ukłucie w sercu. Chyba naprawdę go Kochałam skoro tak mnie to zabolało. Spuściłam wzrok i starałam się nie rozpłakać. Nie mam prawa być na niego zła, on musi być szczęśliwy, a ze mną nie może bo nie znam nawet swoich uczuć. 
Wzięłam ze stolika butelkę i przyłożyłam ja do ust. Smak alkoholu był okropny, ale odciągał moją uwagę od blondyna.
-Hej, zostaw cos dla nas-zaśmiał sie Lou zabierając mi butelkę
-To pijemy?-zapytał Zayn nalewając alkohol do kieliszków.
-A gdzie Niall mielismy razem pić do końca. Mam nadzieję, ze nie leży już w kiblu-zaśmiał się Harry
Wróciłam wzrokiem do miejsca, gdzie ostatnio widziałam chłopaka. Nadal tam stał i obściskiwał się.
-Bawi się lepiej niż myślisz-warknęłam i opróżniłam kieliszek. Ignorując ich pytające spojrzenia chwiejnym krokiem ruszyłam n parkiet. Gdy znalazłam się między tańczącymi ludźmi poczułam jak dużo wypiłam. 
-Hej piękna, zatańczymy-usłyszałam nad sobą nieznajomy głos. Chłopak był całkiem przystojny, miał ciemne włosy, cere i oczy, a do tego białą koszule
-Jasne-mruknęłam chwytając jego ręke.
Nie zwracałam na niego za dużej uwagi, chciałam po prostu przestać myśleć.
-Idziemy na drinka?-szepnął mi do ucha na co sie ochoczo zgodziłam
Poszlismy do baru. Nie sądziłam, ze tego wieczoru bar mnie zawiedzie, ale tak stalismy jakieś trzy metry od Horana i tej dziuni.
-Na co masz ochotę?-zapytał uśmiechając się nieznajomy
-Zaskocz mnie- mruknęłam
Chłopak widząc, ze nie bardzo jestem zainteresowana rozmową zaczął się przysuwać i gładzić moje ramie
-To jak masz na imię ?
-Tak mi przykro, ale nie poznasz jej imienia kolego. Nie twoja liga-Harry odsunął chłopaka ode mnie na bezpieczną odległosć i wtedy dostrzegł Niall'a. Widziałam, ze nie zadowolił go ten widok.
-Chodź do chłopakó-powiedział najspokojniej jak umiał i poprowadził mnie za ręke do stolika.
-Pijemy?-zapytałam siadając
-Chyba starczy, co?-powiedział Harry poważnie
-Nie umiesz się awić!-krzyknął Li. Jeszcze nie wiedział o co Harry jest tak zły. Kożystajac z jego chwili nieuwagi sięgnęłam po butelkę, któr mi wyrwał
-Cass wiem, ze czujesz się skrzywdzona i zraniona, ale nie możesz zapić tego ani zastąpić jakimś przypadkowym kolesiem
-O co chodzi?-zapytał zdezorientowany Lou.
-Mówiłam, ze Niall bawi się lepiej przecież-powiedziałam spokojnie wskazując w kierunku chłopaka. Teraz dziewczyna siedziała na jego kolanach i rozpinała mu koszulę, co mu się wyraźnie podobało. Powoli wstałam i ruszyłam do wyjscia.
Harry miał rację, nie powinnam była pić już więcej. Gdy już uporałam się z wyjściem z klubu po prostu ruszyłam przed siebie. Po chwili poczułąm na ramionach coś miękkiego. To Styles nakrył mnie swoją marynarką
-Cass ja wiem...
-Nie Harry przestań. On ma prawo żeby być szczęśliwym i korzystać z życia. Zabolał mnie jego widok z inna ale poradzę sobie. Jutro będzie lepiej
-Jesteś silna Cassie.A teraz złapmy taksówkę i wracajmy do domu
-A zrobisz mi gofry?zapytałam na co chłopak wybuchł śmiechem
-Jasne, dla ciebie wszystko-odpowiedział, objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do taksówki.

08 kwietnia 2016

Rozdział 124

Gdy dotarliśmy do domu chłopcy już wstali i jedli śniadanie. 
-Nie wiem jak wy ale ja chyba boję sie zapytać co tam się działo. Ty-wskazał na mnie- jesteś spocona i zdyszana a on nie ma koszulki-powiedział Lou z pełnymi ustami
-Lou świnko za dużo pornosów oglądasz- mruknęłam i zajęłam miejsce po jego lewej stronie i podebrałam mu z talerza naleśnika na co chłopak tylko się uśmiechnął
-Cass chciała biegać a bałem się, ze nie pamięta jeszcze drogi do domu-mruknął Harry. Wyglądał jakby był zły na coś
-Poranne bieganie chyba nie jest dla Ciebie-mruknął Niall
-Wal się-warknął loczek i poszedł do swojego pokoju. Gdy usłyszeliśmy trzask drzwi wszyscy zwrócili na mnie swój wzrok
-Coś ty mu zrobiła?-zapytał Liam
-Ja? Nic! Pobiegliśmy do parku, powygłupialiśmy się, polaliśmy wodą i wszystko było okey.
-E spoko to Harry w końcu. Nasza gwiazdka czasem musi pokazać się ze złej strony.-wzruszył ramionami Lou i dalej zapychał się naleśnikami
-To może chodźmy dzisiaj na jakąś imprezę i wyluzujmy trochę wszyscy co?-zaproponował Zayn
-Dobry plan, wyrwie coś to będzie mu lepiej-zaśmiał sie Niall
-A pamiętacie jak kiedyś Cassie za dużo wypiła i nazywała go swoim Haroldzikiem?-powiedział Lou i wszyscy wybuchli śmiechem. No, wszyscy oprócz mnie.
-Co?-zapytałam lekko zażenowana tym, ze naprawdę mogłam cos takiego zrobić
-No wyrywał właśnie jakąś panienkę a ty podeszłaś i mówiłaś, ze on jest kochany i takie tam. Dziewczyna uciekła, a Harry wrócił do domu niosąc Ciebie bo nie byłaś w stanie iść-opowiedział Niall śmiejac się ze mnie
-Błagam nie opowiadajcie mi takich żenujących fragmentów z mojego życia-powiedziałam chowając czerwoną twarz w dłoniach.
-Ale powtórz to dzisiaj, nawet nie wiesz jakie to było epickie-powiedział Li
-Na pewno nie dla mnie na następny dzień-mruknęłam wstając
-Oj cicho, teraz idź sie kąpać my znajdziemy jakis klub i pojedziemy najpierw coś zjeść a potem potańczyć- wraz z wypowiedzeniem ostatniego słowa przez Zayn'a wszyscy wstali z krzeseł i zaczęli tańczyć na środku kuchni. Boże, mieszkam z debilami.
Poszłąm na górę, wzięłam prysznic i stanęłam przed szafą. Ciągle nie wiem za bardzo co lubię nosić, ani właściwie jak mam sie ubrać, wiec będzie to ciężka decyzja. W końcy wybrałam botki na słupku, bordowe spodnie z wysokim stanem, czarny, luźny bralet i kurtkę jasno dżinsową. Dobrałam dodatki, um alowałam się i byłam gotowa. O 18 wszyscy spotkaliśmy się na dole i ruszyliśmy do auta. Chłopcy byli nieźle odstawieni, musze przyznać, ze serio wyglądali jak gwiazdy.
Najpierw wybraliśmy się zjeść kolacje i szczerze mówiac już wtedy była niezła zabawa. 
Gdy już dotarliśmy do klubu chłopcy rozdali pare autografów i zaprowadzono nas do strefy dla VIP-ów. Fajne w tym było, ze czekał już tam na nas szampan. Wznieśliśmy toast za naszą przyjaźń. 
-Okey Cassie co pijemy dalej?-zapytał Lou
-A co ja lubię?-zapytałam
-Wiesz co jest najlepsze w tym, że zapomniałaś to wszystko?-zapytał mnie Harry nachylając się w moją stronę przez stolik
-Co?-nie rozumiałam o co mu chodzi
-To, ze mozesz spróbować tego wszystkiego od nowa. Nie próbuj się dowiedzieć kim byłaś, po prostu ądź sobą od nowa, od teraz-odpowiedział patrząc mi w oczy i posuwając po stoliku w moją stronę kartę z alkoholami dostępnymi w klubie. Uśmiechnęłam się do niego i z zamknietymi oczami wskazałam punkt na karcie.
-To-powiedziałam
-Tequila, ostro jak na początek-powiedział Niall
-To co od razu podwójnie?-zapytał wstając
-Lepiej przynieś ze trzy butelki-zawołał wesoło Zayn a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Podoba mi sie to, lubię to, ze nie wywierają na mnie żadnej presji i to, ze tak dobrze spędza mi się z nimi czas.
Po chwili przyszedł Niall a za nim dwie kelnerki niosące cztery butelki tequili, kieliszki i limonki pokrojone w łódki.
Po napełnieniu kieliszków wstałam i krzyknełam
-To zaczynamy zabawę! - i opróżniłam kieliszek


27 lutego 2016

rozdział 123

Każdy człowiek w pewnym stopniu, mniejszym lub większym jest złamany, skrzywdzony lub wgnieciony w ziemię przez życie. Jednak jesteśmy tylko ludźmi mam również prawo do szczęścia. Ciągle zadręczanie się, jedzenie lodów i słuchanie Eda Sheerana nie pomoże. Nie chcę zeby moje życie było porażką nie godzę sie na to.
Z samego rana założyłam sportowe ciuchy, wzięłam słuchawki i po cichu zeszłam do kuchni. Gdy wyciągałam z lodówki butelkę wody usłyszałam za sobą głos Harry'ego
-Co ty wyprawiasz?-Stał w wejściu do kuchni z założonymi rękami i przyglądał mi się ze zmarszczonymi brwiami
-Zmieniam swoje życie?-odpowiedziałam niepewnie wkładając wodę do kieszeni bluzy dresowej
-Wstając o 5 rano i kradnac wodę z własnej lodówki?
-Nie idioto idę biegać. Zawsze chciałam zacząć a lekarz mówił, że moje serce potrzebuje teraz sportu.
-Poczekaj 3 minuty-odpowiedział tylko i pobiegł na górę. Niedo końca wiedziałam czego się spodziewać, pod tą burzą loków podejrzewam, ze nie kryje sie zbyt rozgarnięty człowiek. 
Na szczęście lub nieszczęście bo chciałam pobyć sama Harry zbiegł na dół w dresach i butach do biegania.
-Co to ma być?-zapytałam patrząc na niego kpiąco
-Idę z tobą, nie jesteś w formie więc lepiej żebys nie była sama
-Harry nie musisz tego robić. Ja chcę iść sama-zaznaczyłam wyraźnie ostatnie zdanie
-W porządku mogę się nie odzywać, ale idę z tobą.
Po jego minie widziałam, ze nie ustąpi wiec wywracając oczami wyszłam z domu. Przystanęłam na trawniku by się chwilę porościagać i włożyć słuchawki. Nie oglądając sie za chłopakiem ruszyłam przed siebie. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego, ale chciałam mu zaimponować. Tak to głupie tym bardziej, ze jest to mój przyjaciel. Jednak nie mogłam inaczej, musiałam być po prostu jak najlepsza. Dlatego też co jakiś zas ukradkiem oglądałam się za siebie czy na pewno biegnie. 
Pogoda dziś była zaskakujaco ładna wiec już po jakimś czasie zrobiło mi się gorąco w bluzie. Przystanęłam w parku obok ławki. Wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na chłopaka.
-Chyba cię nie doceniłem, nieźle Ci idzie.
-Mówiłam, ze nie jesteś mi potrzebny-odpowiedziałam wzruszając ramionami i biorąc łyk wody.
-Jeszcze za mną zatęsknisz-mruknął ze śmiecham i wziął ode mnie wodę. Gdy pił by jeszcze bardziej się nie kompromitować gapieniem się na niego zdjęłam bluze i obwiązałam ją sobie wokół bioder.
-Mi też już gorąco, tylko nie chciałem cię zawstydzać rozbieraniem się-zaśmiał sie loczek
-Oh proszę Cię, nie kompromituj się lepiej-odpowiedziałam nabijając się z niego.
-Nie zadzieraj ze mną, bo wrzucę cię do fontanny-zagroził
-Myślisz, ze jesteś w stanie mnie przestraszyć?-zapytałam unosząc brew z zaciekawienia
-Myślę, ze tak-mruknął podchodząc do mnie o krok
-Jesteś na to za uroczy-powiedziałam czochrając jego loczki-a teraz mnie goń cwaniaku-rzuciłam biegnąc przed siebie jeszcze szybciej niż wcześniej. Nie oglądałam się za siebie by nie zwalniać, jednak nie doceniłam Harry'ego. Kilka kroków od fontanny stojącej pośrodku parku złapał mnie w pasie, przewiesił sobie przez ramię i postawił mnie na murku. Jeden krok dzielił mnie od mokrego powrotu do domu.
-Teraz też będziesz taka wygadana?-zapytał chłopak śmiejąc się. Trzymał mnie na samej krawędzi i nie miałam jak uciec.
-Harry nie zrobisz mi tego, ja tylko żartowałam
-Czyli jednak cię przestraszyłem. A taka byłaś pewna siebie-drażniło mnie to co jego tak niesamowicie bawiło
-Okey już nie będę, wygrałeś-powiedziałam zrezygnowana podnosząc ręce w geście sugerujacym, ze sie poddaje.
-To chciałem usłyszeć-mruknął i postawił mnie na ziemi obok siebie
-A teraz powiedz jaki cudowny i wspaniały jestem jeszcze
-W życiu-krzyknęłam odkręcając butelkę zimnej wody, którą zabrałam z domu i wylewając mu ją na koszulkę. Harry zaniemówił a ja nie mogłam przestać się śmiać
-Jesteś okrutną kobietą i się zemszczę-mruknął udajac złość i sciągając przemoczoną koszulkę. 
Mój śmiech przerwał widok chłopaka bez koszulki. Jego wilgotny tors odbijał delikatne promienie słoneczne, co sprawiało, ze wszystkie tatuaże jakie miał wyglądały jeszcze lepiej, a mięśnie zapierały dech w piersi. Gapiłam sie tak na jego idealne ciało dopóki nie zaczął sie śmiać. Chłopak pochylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha
-Chyba to ty się zawstydziłaś a nie ja-moją twarz momentalnie oblały rumieńce, więc szybko się obróciłam i zaczęłam biec
-Czas do domu-krzyknęłam tylko na co Harry zaśmiał się głośno i ruszył za mną.
I już wiem co będzie mi się śniło dzisiejszej nocy...


******************************************************************************
Cześć
Dzięki, za komentarz pod poprzednim rozdziałem. Nie wiem ile osób przeczytało i nie wiem czy kontynuować...proszę piszcie choćby głupie jedno zdanie bo nie wiem ile osób tu zaglada
Dzięki

09 lutego 2016

Rozdział 122

Rano obudziłam się z potwornym bólem głowy. Normalnie jakbym kaca miała. Usiadłam na łóżku i zauważyłam, ze jestem wciąż w dresie który założyłam wczorajszego wieczoru. Analizując zdarzenia wczorajszego dnia zdałam sobie sprawę, ze nie pamiętam jak dostałam sie do łóżka.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam wziąć grący prysznic. O dziwo nawet pomógł i nawet poczułam się jak człowiek, który nie zostawił swojej godności wczoraj na tarasie. Związałam włosy, założyłam pierwsze co znalazłam w szafie i zeszłam na dół. W kuchni był Lou, Naill i Liam.
-Hej Mała, chcesz naleśniki?-zapytał Li
-Jeśli naleśniki brzmią dla ciebie jak kawa to tak-odparłam siadając przy stole
Chłopak się zaśmiał i nalał mi filiżankę kawy z mlekiem.
-Coś sie stało?-zapytał Niall przyglądając mi sie badawczo
-Nie, wszystko w porządku-mruknęłam unikając jego wzroku. Szybko uciekłam z kuchni do salonu i położyłam się na sofie zakrywając sie puchatym kocem i włączyłam telewizor. Po śniadaniu chłopcy dołączyli do mnie nie odzywając się za wiele, a po pewnym czasie zaszli też tamte śpiochy
Nie wiem dlaczego ale chciałam być dzisiaj sama. Czułam jakieś dziwne napięcie, więc cicho wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Po zjedzeniu wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam mu się przyglądać. Wiele rzeczy które w nim było było teraz dla mnie bezwartościowe. Wsponienia, które już nie są moje wciąż tu były. Zrzuciłam koc który miałam na ramionach na podłogę i podeszłam do dużej tablicy korkowej wiszącej na ścianie. Zaczęłam zrywać z niej notatki które zapisałam by zapamiętać oraz inne kartki które nie miały dla mnie sensu i rzucać je na podłogę. Zostawiłam tylko zdjęcia. Depcząc po wspomnieniach doszłam do fortepianu na którym była sterta nut i tekstów. Usiadłam i zaczęłam je przeglądać. Na jednej z kartek znalazłam jedną, samotną, niedokończaną zwrotkę tekstu

"To ja, wciąż ta sama, wciąż zakochana jednocześnie niechciana,  
Z uśmiechem na ustach, choć załamana, obolała, złamana 
Z krwią na rękach, ostrzem w dłoni 
Bólem w oczach, pękniętym sercem i raną po przeszłości 
To ja, już morderca czy jeszcze ofiara?"


Czytałam to raz po raz. Te kilka linijek tak trafiało w moje serce, ze nie potrafiłam sie od nich oderwać. Nie wiem dlaczego ale te słowa dały mi siłę. Sprawiły, ze znów zaczęłam wierzyć, że jeszcze może być dobrze, że mogę znaleźć siebie. Mogę przestać być ofiarą.

08 lutego 2016

Rozdział 121 come back?no?

Ten dzień był dla mnie wyczerpujący; jednak nie psychicznie a fizycznie. Jeszcze nie przywykłam do nowego dla mnie życia. Przebrałam się w dresy i żeby nikogo nie budzić wyszłam na taras. Usiadłam na schodach i zadarłam głowę by spojrzeć w gwiazdy. Aktualnie w mojej głowie wszystko było totalnie popieprzone. Dziwne uczucie nie wiedzieć kim się jest, co sie czuje, z kim chce się być i co jeść. Choć szczerze mówiąc wiele osób bez amnezji ma takie problemy codziennie. 
Nie chcę zeby tak było już dłużej ale nie wiem jak to naprawić. Westchnęłam głęboko i schowałam twarz w dłoniach. Po chwili poczułam cos miękkiego i ciepłego na ramionach. Od razu sie obróciłam i dostrzegłam w tych ciemnościach, że Harry kładzie mi na ramionach koc i siada obok mnie
-Dzięki, nie myślałam, ze jest tak zimno- szepnęłam
-Musisz uważać, bo się przeziębisz-odpowiedział z uśmiechem Harry
-Co ty robisz?-zapytałam mierząc go wzrokiem
-Siedzę z tobą
-Widzę Harry ale czemu?
-Nie chcę żebyś była sama. Wiesz Cassie, myśle że oboje mamy teraz niezły bałagan w głowie. I ja też nie chce być sam-odpowiedział patrząc mi w oczy
Obróciłam wzrok i patrząc w gwiazdy powiedziałam:
-Niall powiedział dzisiaj Liam' owi że się zmieniłam, ze nie jestem tą samą osoba i nie wie czy chce ze mna być
-Bolało?-zapytał chłopak po chwili ciszy
-Właśnie to mnie martwi. Nie poczułam nic, żadnej pustki czy łamanego serca.
-Nie możesz się obwiniać za to, ze nie pamiętasz tego co było
-Harry przez to ranię wszystkich, a w szczególności Niall'a. Nie chcę tego-tak, jestem w totalnej rozsypce, nie potrafiłam powstrzymać łzy, która spłynęła szybko po moim policzku i kapnęła na siwe dresy.
-Czasem przerwy są dobre. Chyba oboje musicie odpocząć. Niall jest bardzo wrażliwy ale znam go, on też chce być szczęśliwy dlatego tak walczy o ciebie bo byłaś jego światem.
-Harry nie pomagasz-szepnęłam łamiącym się głosem
-Spokojnie Cass-szepnął w moje włosy obejmując mnie ramieniem.
-Nie płakałam ani razu, nigdy się nie załamałam ani nie pozwoliłam wygrać smutkowi jaki cały czas we mnie jest.
-To chyba ta chwila, czasem tak trzeba-powiedział chłopak uśmiechajac się lekko do mnie
-Nie ja nie chcę być słaba. Chcę sobie radzić a płacz osłabia
-Wiesz, gdzieś kiedyś słyszałem, ze nie płaczemy bo jesteśmy słabi tylko dlatego, ze byliśmy silni zbyt długo. I to jest prawda. Dusząc w sobie ból nie jest lepiej zaufaj mi. Raz na jakiś czas trzeba to z siebie wyrzucić. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje słabości. A twoje życie jest teraz nieźle popieprzone, więc płacz Cassandra. Dziś płacz a jutro wstań i idź z podniesioną głową przed siebie.
Patrzyłam w jego oczy i wiedziałm, ze ma rację. Wtuliłam się w jego pierś i zaczęłam łkać. Brunet przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i całował we włosy co jakiś czas
-Jestem przy tobie, nie bój się.-wyszeptał a jego serce zabiło mocniej.
Wiedziałam to, wiedziałam, ze w tym momencie jest tu dla mnie. Jest po to by trzymać mnie gdy płaczę na głos, by przytulić i po prostu otrzec policzki gdy skończę. A on wie, ze nie potrzebuję słów pocieszenia. Potrzebuje przyjaciela. Kogoś kto ogarnie ze mną bałagan jaki powstał i z którym nie radzę sobie sama. Sama nie dam rady..On też nie...



*********************************************************************************
Hej
Jest tu ktoś jeszcze??
Piszcie Miśki