Poszedłem do swojego pokoju cicho zamykając
za sobą drzwi. Stanąłem przed lustrem i zacząłem przyglądać
się swojemu odbiciu. Miała rację. To już nie byłem ja. Przecież
ja nie lubię marynarek, tych strasznie obcisłych spodni i
eleganckich butów, więc dlaczego to robię? Dlaczego na siłę
próbuję się zmienić? Otwarłem szafę w której znajdowała się
cała moja garderoba i wywaliłem wszystko na ziemię. Wszystkie
rzeczy których nienawidzę wziąłem w ręce, ruszyłem do balkonu i
wyrzuciłem je z wściekłością przez barierkę. Patrzyłem jak
niesione przez wiatr powoli opadają na oświetlona latarniami ulice.
Gdy zacząłem drżeć wróciłem do pokoju i usiadłem pod ścianą,
podciągając kolana pod brodę i objąłem je zmarzniętymi
ramionami. Nie wiem co się ze mną dzieje, już nie daje rady. Tak
bardzo się zmieniłem i musiała mi to uświadomić kłótnia z tą
drobną, słodką blondynką, którą kocham nad życie. Tak bardzo
mi jej brakuje, mimo że jest za ścianą. Ale należy mi się
to...skrzywdziłem ją, przez to czym się stałem. Twarz wtuliłem
mocniej w kolana i rozpłakałem się jak małe dziecko....
* Z perspektywy Kasandry*
Obudziłam się wcześnie, i nie mogłam już
zasnąć. Wzięłam szybki prysznic i wyszłam z pokoju. Apartament
nadal był pusty, nic dziwnego chłopcy wrócili pewnie w środku
nocy. Nalałam sobie soku i zaległam na kanapie przykrywając się
szczelnie grubym kocem, i włączając telewizję. Po chwili
usłyszałam trzask drzwi i w duchu modliłam się aby nie był to
blondyn, bo bardzo nie chciałam być z nim teraz sama
-Hej, a co ty tak wcześnie tu robisz?-zapytał
Liam siadając obok mnie i wchodząc pod mój koc
-Nie mogłam spać
-Widzę. Nie wyglądasz najlepiej-uśmiechnęłam
się słabo-chcesz pogadać?-zapytał w końcu lustrując mnie
wzrokiem
-Liam, ja nie wiem już co robić-jęknęłam
-O co wczoraj poszło?
-Niall widział jak jakiś facet się do mnie
przystawia i rzucił się na niego z pięściami. Pokłóciliśmy się
później jak zwykle-westchnęłam cicho-Li to już nie jest ten sam
Niall, a ja nie wiem co robić by go odzyskać. Nie mam siły już
walczyć...chyba na zawsze go straciłam-kilka łez spłynęło po
moim bladym policzku
-Hej Cassie, nie możesz tak mówić. Wiem że
się zmienił i mi też się to nie podoba, ale naprawdę cię kocha
i nie możesz się poddać. Musisz za wszelką cenę walczyć o
miłość. Na pewno tylko chwilowo mu odwaliło, wiem to-przytulił
mnie mocno dodając otuchy
-Dziękuję Liam jesteś prawdziwym
przyjacielem
-Nie ma sprawy, chcę żebyście byli
szczęśliwi, a wiem że bez siebie nawzajem nie będziecie.
-Wiem to...
-Jak chcesz to mogę z nim
porozmawiać-zaproponował
-Nie wiem czy to coś da...
-Warto spróbować-odparł optymistycznie na co
uśmiechnęłam się lekko
-O właśnie tak masz wyglądać
dzisiaj-wskazał na moja twarz-masz być uśmiechnięta, i się nie
martwić. Wszystko się ułoży
-Siema kołki-mruknął zaspany Zayn wchodząc
do salonu w samych bokserkach-o sorry Cassie myślałem że to Niall.
Powinienem raczej powiedzieć-stanął przede mną kłaniając się
nisko-witaj piękna i urocza niewiasto-popatrzyliśmy z Daddym po
sobie i oboje wybuchnęliśmy gromkim śmiechem
-Ja tu chciałem być gentlemanem a wy nawet
tego nie doceniacie-mruknął urażony
-Oj nie gniewaj się, na przeprosiny zamówimy
sobie pyszne śniadanie, co ty na to?-zapytałam uśmiechając się
miło
-Jasne.
Po chwili już siedzieliśmy w kuchni i
jedliśmy pyszne naleśniki. Międzyczasie dołączył do nas Harry i
Lou. Nadal brakowało Niall'a, i szczerze mówiąc trochę się
niepokoiłam. Ta wczorajsza rozmowa była dość ostra i mógł
przecież coś sobie zrobić
-Cześć..-z zamyślenia wyrwał mnie słodki i
zaspany głos blondyna. Odetchnęłam z ulgą opierając się o
oparcie i ukradkiem zmierzyłam chłopaka wzrokiem. Miał na sobie
dresy i jakąś koszulkę, a jego włosy śmiesznie sterczały.
-Chodź, mamy twoje ulubione naleśniki -Tommo
zaciągnął Irlandczyka siłą na krzesło i postawił przed nim
górę naleśników z czekoladą. Blondynowi zaświeciły się oczy
ze szczęścia, i od razu zaczął pochłaniać zawartość talerza.
Między nami dało się wyczuć napiętą atmosferę, ale nikt nic
nie mówił. Na szczęście...
-No dzieciaki!-krzyknął mój tata wchodząc
do kuchni, i tym samym wyrywając mnie z transu i użalania się nad
sobą-jedzcie i zbieramy się na próbę. Ty Kasandra możesz dzisiaj
odpocząć, bo musimy poustalać parę spraw, i poinformować
dźwiękowców i zespół co gramy i jak, więc nie będziesz miała
co robić
-Aha, to dobrze-odparłam słabo się
uśmiechając
-A tylko bądź gotowa na 17 bo spotykamy się
z mamą-ojciec posłał mi znaczące spojrzenie, po którym
wiedziałam że mam raczej być gotowa psychicznie na to co się
będzie działo.
-Ok-po chwili chłopcy wyszli a ja rzuciłam
się na kanapę włączając jakiś program i myśląc nad tym co
robić...
-Ale się wystroiłaś-zagwizdał Harry stając
w drzwiach mojego pokoju
-Już wróciliście?-zapytałam nie odrywając
wzroku od mojego odbicia w lustrze
-Poprawka. Ja wróciłem. Oni dalej się męczą
na próbie-odparł cwaniacko
-To co tym razem wymyśliłeś?-zaśmiałam się
odwracając do niego przodem
-Pozostałem przy standardzie, czyli zawroty
głowy
-No tak, przecież to był by cud gdybyś był
na całej próbie
-No weź przecież muszę się
oszczędzać-rozłożył się na moim łóżku z uśmiechem
-Oj Hazza jesteś niemożliwy-pokręciłam
bezradnie głową i usiadłam obok niego
-A ty gdzie się wybierasz, że tak ślicznie
wyglądasz
-Spotkanie z matką. Chcesz może pójść tam
za mnie-zapytałam z nadzieją
-Będzie aż tak źle, że nie chcesz tam
iść?-zapytał podnosząc się do pozycji siedzącej
-Mój tata chce wystąpić o rozwód, a ona
jest histeryczką i może stać się dosłownie wszystko-mruknęłam
cicho spuszczając głowę
-Przykro mi, nie wiedziałem-szepnął
-Nic dziwnego. Nikt nie wiedział, nie ma się
czym chwalić
-Niall'owi nie powiedziałaś?
-Jakoś nie było okazji-mruknęłam-boję się
tam iść
-Hej blondyno-szepną z ciepłym uśmiechem
chwytając mnie za rękę-wszystko będzie dobrze, zobaczysz
-Naprawdę tak myślisz?-zapytałam z nadzieją
-No jasne że tak. Oboje cię kochają i nie
zrobią nic głupiego
-Dzięki Harry-odparłam próbując się
uśmiechnąć, lecz chyba nie specjalnie mi to wyszło bo po chwili
oberwałam czymś miękkim w twarz. Gdy otrząsnęłam się z szoku
zrozumiałam co się stało. Harry trzymał w rękach białą puchową
poduszkę i uśmiechał się zadziornie
-Czy ty zrobiłeś to co myślę że zrobiłeś?
-To zależy co myślisz że zrobiłem?-wymruczał
pochylając się w moją stronę, a jego twarz znalazła się
niebezpiecznie blisko od mojej
-Chyba już wiem- szepnęłam i przywaliłam mu
z całej siły inną poduszką
-Zemszczę się-wycedził przez zęby i już
się zamachnął, ale w progu stanął mój tata
-Kasandra jesteś gotowa?o widzę Harry że już
ci lepiej
-Tak..to znaczy bo...Twoja córka czyni
cuda!-wykrzyknął skacząc po łóżku
-Dobra ten przypadek jest nieuleczalny-mruknął
Paul do siebie kręcą bezradnie głową-chodź kochanie, mama już
czeka
-Ok-szliśmy do hotelowej restauracji w ciszy,
oboje pochłonięci własnymi myślami. Nie przeszkadzało mi to,
wręcz przeciwnie. Przecież za chwilę zobaczę kobietę, która
mnie urodziła, pewnie kłócącą się z moim tatą.
-Kochanie-z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy
-Mama....-szepnęłam wpatrując się w nią z
lekkim uśmiechem.
***********************************************************************************************************
Cześć
Słuchajcie, rozdział jest dłuższy niż zwykle, dlatego że mam złą wiadomość. Otóż od teraz rozdziały będą pojawiały się trochę rzadziej. Mam nadzieję ze mnie zrozumiecie, ale mam szkołę, obowiązki domowe i też muszę kiedyś spać :P
A dobrą wiadomością jest za to to iż nie ma szantażu Yeah!!!
Więc mam nadzieję ze wam sie spodoba, i niebawem się "zobaczymy" :P
Tak jak pisałam, nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. Postaram sie pisać je i wstawiać często, lecz nie wiem czy mi wyjdzie :)
Więc do zobaczenia:)
I komentujcie!!!!
Kocham Was
Wasza Ola :*