I need you here with me now

I need you here with me now
Blog o Niallu Horanie :*

28 grudnia 2013

BARDZO WAŻNE MORDKI

HEJ
Słuchajcie jest taka sprawa. Ja wiem że już długo nic nie dodaje, ale tu chodzi o to, że nie mam żadnej motywacji i ciężko mi pisać :)
Wybaczcie 
Może zróbmy tak, ze pod tym postem dodają byle jaki komentarz (oczywiście będę wdzięczna jeśli będzie motywujący ;p)abym tylko wiedziała, ze serio chcecie czytać te moje wypociny ;p
Kocham was, ale chyba o tym zapomniałyście...
Błagam napiszcie mi cos od siebie, potrzebuję was, bo bez was ja jestem niczym:)
Kocham
Wasza Lexy 

01 grudnia 2013

Rozdział 100

*Z perspektywy Harry'ego*

Ocknąłem się słysząc dziwne pikanie. Otwarłem zaspane oczy i dotarło do mnie co tak pika. Maszyna do którego była przypięta Cassie strasznie szalała. Dziewczyna spała a jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Wystraszony podniosłem się z miejsca i wybiegłem na korytarz w poszukiwaniu kogoś kto się na tym zna
-Siostro!-krzyknąłem za pielęgniarką gdy tylko ja ujrzałem-proszę szybko przyjść do pokoju 102 nie wiem co się dzieje-krzyknąłem drżącym głosem
Popędziłem wraz z pielęgniarką do pokoju przyjaciółki i zdenerwowany czekałem aż mi powie co się dzieje
-Musi pn wyjść-zwróciła się do mnie
-Ale co się dzieje? Co jej jest-zapytałem wystraszony
-Nie ma teraz na to czasu, później ktoś po pana przyjdzie na razie proszę czekać
Kobieta wyrzuciła mnie na korytarz w totalnym szoku. Chwile stałem nie wiedząc co robić i myśleć, aż w końcu wydobyłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Niallera
-Co się stało?-zapytał od razu
-Nie wiem...Coś jej jest...ja...ona, bo
-Zaraz tam będę-mruknął i się rozłączył
Usiadłem na plastikowym krzesełku i schowałem twarz w dłonie. Strasznie się balem o Nią. To moja najlepsza przyjaciółka. Z nią zawsze mogę o wszystkim pogadać i wiem, że zawsze zrozumie i mi pomoże. Na musi żyć. Niall sobie bez niej nie poradzi. To ona daje mu siłę do życia. Ez niej już nie będzie tego samego Niall'a.
-Harry!-z zamyślenia wyrwał mnie krzyk. Podniosłem głowę i zobaczyłem że chłopaki biegną już w moją stronę
-Co się stało?-zapytał Liam gdy już był przy mnie
-Nie wiem nagle zaczęło coś pikać i kazali mi wyjść...
-Nie powinienem jej tutaj zostawiać-zaczął Horan
-Niall i tak byś nic nie zrobił...-zignorował to co powiedziałem i rzekł odwracając głowę
-Trzeba zadzwonić do Paula. Proszę zajmijcie się tym. Ja nie dam rady
-Jasne-szepnął Zayn i odszedł przykładając słuchawkę do ucha
Przyjrzałem się przez chwilę blondynowi. Starał się ukryć uczucia i być opanowanym, lecz w jego oczach widziałem, ze jest przerażony
Czekaliśmy tak jeszcze ponad godzinę i w tym czasie dojechał do nas Paul z żoną. Aż dziwne, że ta kobieta się tutaj pojawiła, z tego co Cass nam mówiła nigdy nie zależało jej na rodzinie. Zresztą sami zdążyliśmy się już o tym doskonale przekonać.
Na szczęście w końcu z sali wyszedł lekarz. Widząc go wszyscy wstaliśmy i z wyczekiwaniem czekaliśmy co nam powie. On zmierzył wzrokiem wszystkich i odezwał się do Paula
-Muszę z Państwem porozmawiać na osobności o stanie Pacjentki
-Proszę mówić teraz. To też jest jej rodzina-rzekł mężczyzna. Widziałem, ze matka Cassie jest lekko oburzona tym iż tak nas nazwał ale nikt o to teraz nie dbał.
-No dobrze. Więc zauważyliśmy bardzo szybko postępujące zmiany i sytuacja jest poważna
-Panie doktorze co jej jest?-zapytał drżącym głosem Niall
-Ma poważną wade serca i bez operacji nie przeżyje nawet tygodnia-wszyscy patrzyli na niego z szeroko otwartymi oczami i nie byliśmy w stanie wypowiedzieć ani słowa. Tylko Niall szybko się otrząsnął po usłyszeniu tej informacji, lub w ogóle ona do niego nie dotarła
-Pieniądze nie grają tu żadnej roli, proszę robić co trzeba zeby żyła-rzekł blondyn
-Chłopcze, ona potrzebuje nowego serca, bo jej już nie daje rady. A to wcale nie jest takie proste. Wiele osób czeka w tej kolejce i nawet pieniądze tutaj nie pomogą.
-To pozwoli pan jej tak po prostu umrzeć?!-krzyknął chłopak mierząc mężczyznę w kitlu nienawistnym spojrzeniem
-Robimy co możemy, lecz na razie pozostaje nam czekanie. Pójdę teraz opisać przypadek pacjentki i wpiszę ją na listę oczekujących. Nic więcej nie mogę zrobić-odparł mężczyzna chłodno i odszedł

*Z perspektywy Niall'a*


Nic nie może zrobić?! Moja miłość umiera a on nic nie może zrobić?! Kopnąłem wściekły w jedno z białych plastikowych krzeseł.
-Niall uspokój się-szepnął Liam kładąc mi rękę na ramieniu
-Mam się uspokoić? Moja dziewczyna może umrzeć a ja mam być spokojny? Chyba kpisz! Co ty byś zrobił gdyby to Dan była na jej miejscu, co?! Robił byś dokładnie to samo! Więc nie pieprz mi teraz że mam być spokojny-wykrzyczałem i rozejrzałem się po korytarzu. Paul właśnie rozmawiał przez telefon, jego żona siedziała skulona na krześle, Lou i Harry trwali w uścisku, Zayn właśnie próbował odpalić papierosa pod znakiem o zakazie palenia, a Liam wpatrywał się we mnie z troską. Nie umiałem być teraz już nawet wściekły. Rzuciłem się przyjacielowi w ramiona i zacząłem płakać, Moja Cassie...Moja Malutka...Ona może umrzeć. A bez niej mój swiat nie będzie istnieć, ja bez niej będę niczym. Nie przeżyję nawet dnia bez niej. Za bardzo ją kocham by pozwolić jej odejść na tamten świat. Muszę coś zrobić, by moja Księżniczka żyła. Już chyba nawet wiem co...
Odsunąłem się od Liama i ruszyłem wzdłuż korytarza. Na moje usta wkradł się lekki uśmiech, gdyż wpadłem na pomysł. Wbiegłem do windy i parokrotnie nacisnąłem guzik z liczbą 2. Gdy w końcu znalazłem się na odpowiednim piętrze odszukałem gabinet lekarza prowadzącego i wszedłem do niego. Usiadłem na krześle naprzeciw doktora i patrząc mu w oczy zapytałem
-Proszę mi powiedzieć szczerze, ona nie ma szans na przeżycie prawda?
-Jeśli nie dostanie nowego serca to nie. Jej jest za słabe.
-Wie pan, ze pieniądze są nie istotne dla mnie, więc czy one mogą pomóc?
-Przesuną one ja w górę kolejki, ale nawet to nie gwarantuje nam, ze wytrwa tyle.
-Obojętnie czyje to będzie serce
-Tak. Wystarczy by było ono sprawne
-Więc chcę oddać jej moje-rzekłem pewnie patrząc mu w oczy
-Chłopcze zastanów się nad tym dobrze, to poważna decyzja
-Już ja podjąłem. Ono i tak bije tylko dla niej, więc teraz będzie biło w niej.
-Muszę porozmawiać z jej rodzicami czy wyrażają zgodę. Zaraz ich tutaj zawołam.
Rodzice Kasandry patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami już jakieś 10 minut. Przełknąłem głośno ślinę i czekałem na ich reakcję.
-Niall, ale ty nie możesz...
-Owszem, mogę-rzekłem stanowczo i opuściłem gabinet.
Gdy tylko zatrzasnąłem za sobą drzwi cała odwaga ze mnie uleciała i aż zachwiałem się. Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem wykonać dalszą część mojego planu...


**********************************************************************************
Hej Mordki
Więc jest to przed ostatni rozdział i chyba trzeba zakończyć tą historię, bo bardzo mało osób komentuje. A to szkoda, bo mam pomysł na dalszą część :)
Więc jeśli czytacie i lubicie tego bloga, no i oczywiście chcecie zebym kontynuowała pisanie go to proszę napiszcie pod tym rozdziałem to. Serio będę wdzięczna, bo nie wiem czy ma sens żebym pisała skoro wam się nie chce komentować...a to przykre :) Proszę piszcie co myślicie rozdziale  i o tym, że to chyba koniec :)
Kocham was
Wasza Lexy :**