I need you here with me now

I need you here with me now
Blog o Niallu Horanie :*

27 grudnia 2012

Rozdział 74

Otwarłam drzwi wchodząc cicho do pokoju który miałam dzielić z Irlandczykiem. Chyba nikogo nie ma. Ruszyłam w głąb nie świecąc światła i usłyszałam smętny głos z balkonu
-Harry mówiłem Ci żebyś sobie poszedł, nie mam ochoty o tym gadać...Spieprzyłem jak zawsze
-To nie Harry, tylko ja-odparłam opierając się o futrynę
-O Kasandra przepraszam...-spuścił głowę opierając się rękami o barierkę
-Coś się stało?-zapytałam stając obok niego
-Życie mi się wali...Matka powiedziała że nie chce mnie znać, zraniłem najważniejszą osobę w moim życiu, nie potrafię skupić się na pracy-pokręcił głową bezradnie
-Chcesz o tym pogadać?-zapytałam cicho
-Nie chcę na ciebie zrzucać moich problemów...-mruknął wpatrując się w dal
-Chętnie posłucham-odparłam uśmiechając się lekko do niego.
Chłopak chwilę się wahał, aż w końcu opuścił balkon. Osunęłam się po szklanej barierce i spoczęłam na zimnych płytkach. „Nie ufa mi...nie ufa”do oczu napłynęły mi słone łzy, lecz zanim zdążyły one spłynąć po policzkach przy moim boku znalazł się Niall z kartką papieru. Obracał ją chwile w dłoniach, aż w końcu wziął głęboki oddech i zaczął cicho
-To jest list od mojej mamy. Dostałem go po naszej kłótni -widziałam ze to dla niego trudne-rozmawialiśmy wtedy o rocznicy ich ślubu z tatą. Zawsze była to wielka impreza. Wiesz cała rodzina się zjeżdżała i nikogo nie mogło wtedy zabraknąć, powiedziałem jej...prosto z mostu że nie przyjadę, bo akurat tego dnia mamy koncert i do tego w Hiszpanii. Powiedziała że skoro praca jest dla mnie ważniejsza to ona nie ma zamiaru ze mną dłużej rozmawiać. Potem dostałem to- wskazał na kartkę. Wziął głęboki oddech, a w jego pięknych oczach zamigotały łzy-Napisał tu że muszę wybrać...albo praca albo rodzina...Ale jak mam wybrać...Cassie jak? Kocham ją, w końcu to moja matka, ale muzaka jest też dla mnie ważna, a taka szansa jaką dostałem trafia się raz na milion... Pomóż mi proszę-szepnął patrząc mi prosto w oczy, a po jego policzku spłynęła duża łza
-Niall bardzo by chciała, ale nie wiem jak. Jedyne co mogę ci doradzić to abyś z nią porozmawiał
-Ja chyba nie potrafię...-nie potrafiłam znieść dłużej widoku jego zrozpaczonych oczu, więc po prostu mocno go do siebie przytuliłam. Blondyn mocno przycisnął mnie do siebie i wtulił twarz w moje włosy
-Tak się cieszę że mimo wszystko jesteś przy mnie...tak bardzo tęskniłem-wyszeptała a ja nie mogąc wytrzymać uroniłam jedną łzę, która skapnęła na jego miękką bluzę.
Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa, po prostu nie mogłam. Niall odsunął się ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy
-Przepraszam Cię . Za to że zraniłem cię, za to że przeze mnie płakałaś, za to że musisz siedzieć tutaj ze mną...za wszystko tak strasznie cię przeprasza-nachylił się nade mną.
-Nie Niall -starałam się aby mój głos nie drżał, odsunęłam się i szybko wstałam zostawiając go tam oszołomionego.
-Przepraszam-powiedział siadając obok mnie na łóżku
-Nie przepraszaj, po prostu nie rób tego-odparłam chłodno. Wziął moją twarz w dłonie i ty samym zmusił mnie do patrzenia na niego
-Cassie dlaczego taka jesteś?. Wiem że cię zraniłem, ale naprawdę tego żałuję
-Niall proszę cię nie utrudniaj mi tego. Naprawdę nie chcę aby nasz relacje takie były, ale po prostu na razie nie potrafię zachowywać się inaczej w stosunku do ciebie. Zrozum...-jego niebieskie tęczówki patrzyły na mnie z takim sutkiem jak jeszcze nigdy-pójdę wziąć prysznic jestem zmęczona-mruknęłam przerywając niezręczną cisze i zniknęłam za drzwiami łazienki
Gdy wyszłam z łazienki z Niall'em siedział Hazza i o czymś gadali
-Cześć loczuś- zachichotałam mierzwiąc jego bujną czuprynę
-Cześć blondyno-odparł z przekąsem, a potem zmierzył mnie od góry do dołu-T-to wy macie razem pokój
-No jak widać-odparłam niepewnie-a co?-zapytałam podejrzliwie, zakładając ręce na piersi
-No nic-odparł uśmiechając się pod nosem-a tak w ogóle masz naprawdę śliczną piżamkę, ale wskakuj w coś seksownego i idziemy do clubu-rzekł zabawnie poruszając brwiami
-Nie Harry jestem zmęczona
-A mnie to ani trochę nie obchodzi, przychodzę tu za pół godziny i oboje macie być gotowi, albo wyciągniemy was z chłopakami w takich strojach-wrzasnął wychodząc
-Chyba nie mamy innego wyjścia-mruknął smętnie Horan
-Jesteście nienormalni- mruknęłam wywracając oczy i schylając się do walizki aby wybrać jakiś strój, i w tej chwili w myślach podziękowałam dziewczynom że jednak dobrały się do moich walizek. Po chwili byłam już z powrotem w łazience i ubierałam się. Moje długie włosy idealnie wyprostowałam, oczy pomalowałam mocniej niż zwykle, a na usta nałożyłam czerwoną szminkę.
Wyszłam i stanęłam w drzwiach czekając na reakcję Nialler który leżał z telefonem w ręce.
Patrzył z szeroko otwartą buzią, na co ja zarumieniłam się.
-Wyglądasz prześlicznie-wymamrotał wypuszczając telefon z ręki-to ja ten...no teraz pójdę się ogarnąć-wyjąkał unikając mojego wzroku
-Mam nadzieję że już jesteście gotowi, bo wchodzimy-usłyszałam krzyk Hazzy zza drzwi.
-Wow Cassie- zagwizdał Lou
-No nieźle się odstawiłaś-zawtórował mu Zayn
-A gdzie Niall?-zapytał Liam rozglądając się po pokoju
-Już idę-wrzasnął blondyn wychodząc z łazienki
-No to idziemy się zabawić-krzyknął Hazza i ruszyliśmy do klubu.
Jak to zwykle w takich miejscach bywa, było dość tłoczno, ale od razu usiedliśmy w prywatnej loży z drinkami.
-Za to ze znów jesteśmy wszyscy razem-wrzasnął Zayn, próbując przekrzyknąć głośną muzykę. Już po chwili nasze szklanki stuknęły się w powietrzu i napiliśmy się kolorowego trunku.
-Chodź-po opróżnieniu szklanki pociągnęłam Louisa za rękę i już po chwili szaleliśmy na parkiecie.
Co chwila robiliśmy przerwy aby napić się czegoś mocniejszego, aż brunet padł zmęczony na sofę. Po nim wzięłam w obroty Hazzę, Zayna, Niallera który cały czas mnie pilnował i prosił bym przystopowała z piciem i na końcu Liaśa.
Nad ranem zgubiłam chłopców, a szpilki cały czas o sobie przypominały.
-Kasandra zbieramy się już-usłyszałam krzyk Nialla nad uchem
-Już idę blondasie-odparłam śmiejąc się. Niestety próba wstania nie poszła mi tak sprawnie jak mi się wydawało, bo zatoczyłam się i na szczęście blondyn mnie złapał, bo inaczej nie było by za przyjemnie. Doszliśmy do szatni a tam Horan posadził mnie na fotelu i powiedział bardzo powoli
-Ty tutaj teraz zostań, a ja pójdę po Louisa i jedziemy dobrze?-pokiwałam głową na zgodę.
Irlandczyk oddalił się a ja zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, okazało się że po drugiej stronie jest bar...przy którym siedział Harry z jakąś laską. Wstałam i chwiejnym krokiem podeszłam do niego
-Część Hazziatko- uwiesiłam się na nim uśmiechając do dziewczyny
-Przepraszam Cie bardzo to moja koleżanka i niestety za dużo dziś wypiła, normalnie taka nie jest-brunetka nie słuchała jego tłumaczeń tylko oddaliła się w nieznanym kierunku. Loczek westchnął i wstał biorąc mnie pod ramię
-Jesteś taki słodki-zachichotałam głośno
-Taa to powiedz to tej brunetce którą próbowałem poderwać-mruknął prowadząc mnie w stronę naszych przyjaciół
-Dała bym Ci buziaka na przeprosiny, ale tam jest chłopak którego kocham-wskazałam na Nialla
który był tuż przy mnie
-O jesteś- mruknęłam bardziej skupiając się na tym jak ustać na nogach
-Ja się nią zajmę. Chodź Cassie. Już po chwili czułam na twarzy zimny powiew wiatru. Potem szybko dotarliśmy do hotelu, przed którego wejściem zdjęłam buty. Nialler wziął mnie na ręce, a ja wtuliłam się mocno w niego i nic więcej nie pamiętam...

******************************************************************************************************************************
Hej, dziś będzie bardzo szybko bo muszę spadać (niestety dzieci nie dają mi spokoju i aktualnie siedzę w pokoju na podłodze, laptop rozłożony jest na łóżku,i ukrywam się u Karoliny w pokoju) Taa kochane dzieciaczki:) Więc liczę że wam się spodoba, kolejny dość długi rozdział :)
Kama dzięki za wczorajsze wspieranie :P Madziu dzięki za wszystkie słowa :)
Kocham was bardzo mocno (trzymajcie kciuki żebym nie zabiła tych dzicie dzisiaj :P)
Wasza Ola :*****

23 grudnia 2012

Rozdział 73

Nareszcie nastał upragniony piątek. Zapięłam ostatnią walizkę i ustawiłam ją pod drzwiami obok innych. Założyłam stare jeansy, rozciągnięty sweter i poszłam do dziewczyn które śmiały się wniebogłosy na tarasie
-Hej za dwie godziny muszę być na lotnisku zawieziecie mnie?
-Jasne. Tylko emm...czy ty masz zamiar jechać w takim stroju?-zapytała zakłopotana Danielle przeczesując dłonią bujne loki
-A co jest nie tak z nim?-zapytałam spoglądając na siebie
-Nie wyglądasz zbyt kusząco-powiedziała prosto z mostu El
-Dzięki, właśnie podbudowałaś moją samoocenę-odparłam z ironią
-Chodź idziemy się przebrać. Przecież nie wypuścimy cię tak z domu-zakomenderowała Dan i już po chwili byłyśmy z powrotem w moim pokoju.
El otworzyła szafę, Dani moją walizkę, którą jakieś 10 minut temu skończyłam pakować.
-Jak możesz nie zabrać tej kiecki?Jest śliczna!-krzyknęła Eleonor pokazując mi sukienkę w kwiatki którą kupiłam na naszych wspólnych zakupach
-Chcesz to ci pożyczę?
-Nie denerwuj mnie tylko idź ją załóż-nie chciałam ich więcej denerwować więc wzięłam sukienkę i weszłam do łazienki. Po chwili wyszłam aby im się zaprezentować a to co zobaczyłam przekraczało wszelkie oczekiwania. Eleonor wyciągała z mojej szafy rzeczy, rzucała je do Danielle a ta chowała do walizki
-Co wy robicie, przed chwilą pakowałam tą walizkę?!-krzyknęłam
-Tak wiemy, ale te ciuchy nie były odpowiednie. Ślicznie wyglądasz, załóż jeszcze te botki i żakiet (tak wyglądałam)
-W tych obcasach to się prędzej zabije
-Nie marudź-zrobiłam co chciały i opadłam na łóżko
-Dziewczyno zbieraj się musimy jechać!-szybko zebrałyśmy się, spakowałyśmy moje bagaże, w których nawet nie wiem co było do auta. Po chwili byłyśmy na lotnisku. Oczywiście nie obyło się bez łez, ale nie miałyśmy za dużo czasu bo już po chwili musiałam pędzić na odprawę, a stamtąd do samolotu. Po dwu godzinnym locie nareszcie dotarłam. Przy jednej z bramek stał szofer z moim nazwiskiem, więc podeszłam do niego witając się miło. Mężczyzna wziął moje bagaże i zaprowadził mnie do auta. Otworzył mi tylne drzwi, a sam zajął miejsce za kierownicą. Cała drogę podziwiałam krajobraz za oknem i zastanawiałam się jak sobie poradzę, bo prężcież właśnie zaczyna się nowy rozdział w moim życiu. Moje przemyślenia przerwał szofer, informujący że jesteśmy na miejscu.
Wysiadłam z auta, a kierowca wskazał mi pięć postaci stojących tyłem do mnie, w kapturach na głowie. Podeszłam bliżej i zaczęłam mówić
-Cześć, jestem Kasandra wasz fotograf-w tym momencie wszyscy obrócili się do mnie przodem. Rzuciłem się na nich mocno ściskając
-I co podoba ci się niespodzianka-zapytał Louie przytulając mnie mocno do siebie
-Pewnie że tak. Nawet nie wiecie jak tęskniłam, ale przecież miałam być fotografem jakiejś grupy tanecznej?
-No wiesz pogadaliśmy trochę z twoją szefową żeby nie mówiła całej prawdy, i jak każda uległą naszemu urokowi osobistemu-odparł cwaniacko Zayn
-Jesteście idiotami, ale i tak was kocham-przytuliłam mocno Malika.
Stanęłam naprzeciwko Niall'a i nie wiedziałam co zrobić. Nareszcie przynajmniej z zewnątrz był sobą, bo miał na sobie jasne spodnie z obniżonym krokiem, wysokie buty, koszulkę i fioletową bluzę.
-Chłopcy zostawili byście nas na chwilę samych?-zapytała nieśmiało
-Trzeba było tak od razu-krzyknął Hazza i już po chwili ich nie było
-Pięknie wyglądasz-szepnął spuszczając głowę
-A ty nareszcie wyglądasz jak...ty-odparłam niewiele myśląc
-Co masz na myśli?-podniósł wystraszony wzrok
-To że jesteś taki jak wtedy gdy się poznaliśmy. Wtedy mówiłeś że nigdy nie mógł byś porzucić swoich ukochanych bluz i butów...a potem wszystko zaczęło się zmieniać. Zacząłeś spędzać na wybieraniu ubrań więcej czasu niż Zayn
-Wiem...To tylko dlatego że wytwórnia uznała że nie mogę dalej wyglądać jak dzieciak...Przepraszam Cassie. Nie chciałaś ze mną rozmawiać i wcale ci się nie dziwię. Zachowałem się jak jakiś rozpieszczony gówniarz, który myśli ze wszystko krąży wokół niego...Poszedłem się wtedy upić żeby nie myśleć o tym że moja mama nazwała mnie najgorszym synem i powiedziała że nie chce mnie znać. Na tobie wyładowałem potem całą złość mówiąc jakieś głupoty. A między mną a Samanthą naprawdę nic nie zaszło.
-Przykro mi z powodu mamy-szepnęłam ledwo powstrzymując płacz
-Najbardziej jednak jestem zły o to że znów cię zraniłem. Wiem ze teraz nie będziesz potrafiła mi nadal wierzyć....Ale już zawsze będę cię kochać, bo jesteś miłością mojego życia, i będę walczył o to abyś znów mi zaufała. Nieważne za jaką cenę-powiedział pewnie patrząc mi głęboko w oczy
-Wybacz Niall, ale ja jeszcze nie jestem gotowa. Dopiero co przyjechałam i muszę wszystko na spokojnie przemyśleć-szepnęłam spuszczają wzrok z jego smutnych oczu
-Rozumiem-odparł cicho
-Kasandra!-krzyknął ktoś za nami. Szybko się obróciłam i ujrzałam mojego tatę. Rzuciłam się w jego ramiona mocno ściskając
-To ja zostawię was samych-szepnął Niall uśmiechając się blado i odszedł. „Czyli niby ja teraz mu muszę wszystko powiedzieć...prawdziwy facet”-pomyślałam zirytowana
-Wiem że się pokłóciliście. Przyszedł i powiedział mi-uprzedził moje pytanie ojciec-zachował się jak prawdziwy mężczyzna-dodał po chwili
-To prawda-odparłam ze łzami w oczach
-Kochanie nie płacz-przytulił mnie mocniej
-Jak mam nie płakać tato...kocham go i nie wiem co teraz już robić...
-Powiem ci tylko tyle że rozmawiałem z nim i wiem że żałuje...i chyba bardzo cię kocha...ale co ja wiem o miłości, moje małżeństwo to jedna wielka porażka
-O czym ty mówisz tato?-oderwałam się gwałtownie od niego
-Chodź usiądziemy-spoczęliśmy na jednym z murków.
-Chcę wziąć rozwód z twoją mamą. Ja już tak dłużej nie mogę...nie potrafię-spuścił głowę-wiem że cię skrzywdzę tym ale z nią nie da się nawet normalnie porozmawiać...
-Zrób to
-Słucham?-zapytał zaszokowany patrząc mu w oczy, więc powtórzyłam uśmiechając się lekko
-Zrób to. Sam mi kiedyś mówiłeś że najważniejsze jest abyśmy my byli szczęśliwi, więc zrób to bez wahania. Ale przed tym odpowiedz sobie na ważne pytanie: Czy chcesz zapomnieć o tych latach razem i czy nadal ją kochasz?
-Kocham ją, ale te lata są nic nie warte...nigdy jej nie było przy nas...-miał rację. Zawsze wolała pracę-no kochanie przypadnie Ci pokój z Niall'em, albo jeśli chcesz to wynajmę ci jakiś inny
-Nie trzeba, nie będzie problemu
-Świetnie. A więc jutro próby zaczynamy o 10.30 bądź gotowa
-Jasne
-Tu masz klucz do pokoju, jest na 9 piętrze numer 672
-Dzięki-wzięłam przedmiot i ruszyłam. 


*****************************************************************************************************
 Hello Mordeczki kochane!
Na wstępie chciałam życzyć wam wesołych świąt i tak dalej :)
Dziś będzie krótko bo nie mam siły na nic. Ubieranie choinki z tatą to nie był dobry pomysł...pamiętajcie nigdy nie popełniajcie podobnego błędy :P (żartuję oczywiście, kocham cię tato :)
A więc szantaż to 20 komentarzy standardowo :) ale jeśli będzie więcej to się nie obrażę...
Dziękuję za poprzednie komenty, wasze słowa wiele dla mnie znaczą :)
Ah i będę wdzięczna jeśli jedna osoba jako anonim nie będzie pisała po kilka komentarzy. Bardzo sie cieszę że nie możesz się doczekać kolejnego rozdziału, ale to nie fair
Kocham was bardzo mocno 
Wasza Ola :** 

20 grudnia 2012

Rozdział 72

Minął już tydzień od naszego zerwania. Cały czas go kocham, bo przecież z dnia na dzień nie przestanie się kochać kogoś kto znaczył dla nas tyle co wszystko. Nie wątpię też w to że on mnie kocha, ale...no właśnie cały czas jest jakieś ale które nie pozwala mi się przełamać i odebrać tego głupiego telefonu, który dzwoni codziennie po kilka razy.  Dziewczyny cały czas namawiają mnie na choć krótką rozmowę z nim...
Może boję się tego co mogę usłyszeć, a może że gdy wypowie moje imię i że mnie kocha tak po prostu mu wybaczę. Nie mogę mu wybaczyć...jeszcze nie teraz. Zranił mnie tym co powiedział.
„Dziwnie się ostatnio zachowujesz”-usłyszałam od Philipa w pracy. Fakt mniej jadłam, mniej spałam, często płakałam. Blada cera, podkrążone oczy.
Nic nie szło po mojej myśli aż do tego jednego dnia. Jennifer wezwała mnie do siebie. Pełna obaw weszłam do jej gabinetu i niepewnie usiadłam na krześle naprzeciw jej biurka.
-Coś się stało, jesteś strasznie blada?-zapytała zmartwiona
-Wszystko w porządku-skłamałam uśmiechając się lekko
-Dobrze, ale to teraz nieważne-skwitowała rozkładając przed sobą jakieś papiery-mam dla ciebie pewną wiadomość. Pewien zespół taneczny chce wynająć fotografa na czas ich trasy po Europie, i uważam że świetnie byś się nadawała.-normalnie mnie zamurowało
-Ale nie żartujesz, poważnie?
-Tak, to będzie twoje pierwsze tak duże zlecenie, więc będę cię kontrolować i pomagać. Jeśli oczywiście się zgodzisz
-Jasne że się zgadzam
-Wspaniale. Podpisz tutaj-wskazała na kartkę, na której już po chwili widniał mój podpis-i w piątek lecisz do Kopenhagi
-Dziękuję że i zaufałaś-powiedziałam z uśmiechem
-Nie zawiedź mnie. A teraz leć już do domu przygotowywać się do wyjazdu, a jutro podskocz tu na chwilę przekażę ci wszystkie papiery i sprzęt.
-Dobrze
Szczęśliwa popędziłam do domu, gdzie były już moje przyjaciółki.
-Dziewczyna gdzie jesteście-wrzasnęłam podekscytowana trzaskając drzwiami. Obie zjawiły się tuż obok mnie z przerażonymi minami
-Cass co się stało że się tak drzesz
-Dostałam pracę-pisnęłam
-Przecież ty masz pracę
-Nie taką. Jakaś grupa taneczna ma trasę po Europie i chcą mieć na ten czas fotografa i Jennifer wybrała mnie. Rozumiecie to mnie!!!-wszystkie zaczęłyśmy piszczeć, skakać i się przytulać
-To trzeba to uczcić!-krzyknęła Dan
Usiadłyśmy w salonie rozkoszując się winem. Miałyśmy napić się tylko troszkę, lecz nie wyszło i pochłonęłyśmy aż 3 butelki

*Z perspektywy Danielle *

-Dani, czy my dobrze robimy?-zapytała szeptem El. Spojrzałam na śpiącą słodko Cassie i odparłam równie cicho
-Tak El. To jest chyba najlepsze co możemy dla niej teraz zrobić
-A nie wydaje ci się że będzie zła?W końcu ma nas za przyjaciółki, a my ją tak po prostu okłamujemy
-Może. Ale robimy to wszystko dla jej dobra. Nie martw się już, w końcu wszystko się ułoży-uśmiechnęłam się lekko pełna nadziei w to co właśnie powiedziałam
-Mam nadzieję...
-Hej El posłuchaj, przecież ona musi w końcu oderwać się od tej szarej rzeczywistości i spojrzeć na całe jej zycie pod innym kątem, i jeśli ta praca jej to umożliwi to niech jedzie
-Masz rację.
-Trzeba później podziękować Niall'owi że załatwił to dla niej 
-Wiem...on napraedę musi ją strasznie kochać-wyszeptałam wpatrując się w śpiącą przyjaciółkę 
-Na pewno, dobranoc Dani-dziewczyna cmoknęła mnie w policzek i zniknęła za drzwiami
-Dobranoc El

    *perspektywy Niall'a *

*Wszystko załatwione*takiego SMS-a dostałem o Danielle przed chwilą, i już chyba po raz setny czytałem jego treść. Nie wiem czy dobrze robię, ale to chyba jedyne dobre rozwiązanie tej sytuacji. Kasandra nie chce ze mną rozmawiać. Nie dziwię jej się...sam nie mam ochoty na siebie patrzeć. Jedyny plus to to że zrozumiałem wszystkie moje błędy. Wróciłem do samego początku i analizowałem to w każdej wolnej chwili, aż zrozumiałem że Kochamy tych, którzy nas ranią i ranimy tych, którzy nas kochają.”

**************************************************************************************************************
Hej
OMG!!! Nawet nie wiecie jakie było moje zdziwienie gdy weszłam na bloga i zobaczyłam 23 komentarze!!!! Nawet nie wiecie jak się cieszę :)
I tak masz rację Madziu to nowy rekord, jutro u mnie pijemy:P haha
Wracając do rozdziału, jest w nim kawałeczek Niall'a  z czego pewnie się cieszycie co?
No i szantaż jak to zwykle bywa hmmmm 21? Wiem że dacie radę, tak dla mnie :*
Jeszcze raz dziękuję te komentarze wiele dla mnie znaczą, tym bardziej że naprawdę wyrażacie w nich swoją opinię :)
Kocham Was
Wasza Ola :**

17 grudnia 2012

Rozdział 71

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez nie zasłonięte okno. Dziewczyn nie było obok mnie. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 9:18. Założyłam na siebie jakąś bluzę i zwlekłam się do kuchni. Czekała tam na mnie kawa i pyszne śniadanie. Niestety nie miałam na nic ochoty.
-Hej już wstałaś?-zapytała El wychodząc z łazienki w samym ręczniku
-Jak widać-wymusiłam delikatny uśmiech, lecz chyba nie specjalnie ją przekonał bo podeszła i kładąc mi rękę na ramieniu zapytała
-Jak się czujesz?-Jak się czuję?. A jak ja mam się czuć.? Moje serce kilka godzin temu rozpadło się na miliony małych kawałeczków, a oczy wypłakały kilka litrów łez...
-Dobrze-odprłam spokojnie
-Usiądź zjedz coś-nie drążyła dalej tematu. I dobrze. Nie byłam gotowa o tym wszystkim myśleć, a co dopiero rozmawiać.
-Może nie pójdziesz dzisiaj do pracy. Odpoczniesz trochę-zaproponowała siadając naprzeciw mnie
-Nie. Lepiej pójdę. Przynajmniej się czymś zajmę i nie będę o tym wszystkim myśleć...
-Niall do mnie dzwonił-po tych słowach o mało co nie zakrztusiłam się łykiem kawy który miałam w ustach.
-Pytał jak się czujesz
-Nie obchodzi mnie to. Nie chcę z nim rozmawiać-odparła odwracając wzrok
-Lou mówił że z nikim od wczoraj nie rozmawiał...
-Wiesz co muszę się już ubrać, zaraz muszę iść do pracy-wstałam ignorując to co przed chwilą powiedział moja przyjaciółka
-Cassie nie możesz od tego uciekać. On wie że popełnił błąd. Porozmawiaj z nim chociaż
-Wiem El. Zrobię to...ale jeszcze nie teraz.
-W porządku-uśmiechnęła się lekko a ja poszłam do góry. Wzięłam odświeżający prysznic, ubrałam się i ruszyłam do pracy. Po drodze poskładałam wczoraj roztrzaskany telefon i włączyłam go. Było pełno nieodebranych połączeń od chłopców i masa wiadomości od Nialla. Nie mogłam ich teraz przeczytać bo od razu bym się rozkleiła. Już chciałam schować go z powrotem do torebki gdy zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniało zdjęcie blondyna. Chwilę zastanawiałam się co robić, aż w końcu nacisnęłam czerwoną słuchawkę i schowałam go do torby wchodząc do siedziby firmy

Gdy wróciłam do domu łącznie wszystkich nieodebranych połączeń od blondyna było 56, a sms-ów 68. Rzuciłam telefon na stół i sama rozłożyłam się na kanapie
-Kasandra już wróciłaś?-usłyszałam głos Dan
-Tak. Jestem w salonie-po chwili brunetka była obok mnie
-No małą zbieraj się
-Gdziekolwiek chcesz iść, ja zostaję. Nie mam ochoty się stad ruszać-mruknęłam przewracając się na brzuch
-Nie obchodzi mnie to czy masz ochotę czy nie, ale zabieram cię na wielkie zakupy. El będzie na nasz czekać już w centrum handlowym, więc zbieraj swój zgrabny tyłek i marsz do samochodu
-Nie dasz mi spokoju co?
-Nie ma takiej opcji kochanie-zachichotała
-Dobra, ale pod jednym warunkiem
-Jakim?-zapytała zaciekawiona
-Kupujemy wszystko
-No i to rozumiem-obie zachichotałyśmy ruszyłyśmy na podbój sklepów

Gdy wróciłyśmy do domu torby z zakupami zajęły znaczną część salonu. Pokupowałyśmy mnóstwo butów, torebek, sukienek, torebek i tak dalej. Wiem ze większość z tych rzeczy zajmie miejsce na dnie mojej szafy i nigdy tego nie włożę, ale warto było się rozerwać choć na chwilę.

******************************************************************************************************
Hello!
I jak wam się podoba?
Wiem krótki, ale następny będzie dłuższy:) 
Chce Wam bardzo podziękować za te wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, jestem bardzo dumna że nam sie udało, i do tego jest już ponad 20000 wejść!
Wiele z Was martwi się również czy między Cassie a Harrym do czegoś dojdzie. Nie powiem wam że do niczego nie dojdzie, ale nie mogę wam też powiedzieć ze do czegoś dojdzie :) Musicie czytać to zobaczycie :)
Jestem potworem więc pod tym rozdziałem ma być 21 komentarzy:)
Kocham Was bardzo bardzo Mocno :*
Wasza Ola:)

13 grudnia 2012

Rozdział 70

Właśnie wróciłam z pracy. Jestem normalnie wykończona. Gwiazda nowej reklamy była tak niezdecydowana ze przymierzyła chyba z 50 sukienek a i tak wybrała pierwszą.
-Jesteście?-krzyknęłam zamykając drzwi i zdejmując kurtkę
-Tak w kuchni-udałam się więc do kuchni gdzie siedziały Dani i El pijąc herbatę i przeglądając jakieś czasopisma. Gdy mnie zobaczyły schowały gazety i z wielkimi uśmiechami zapytały
-I jak było w pracy?
-Nawet mnie nie wkurzaj. To był koszmar po prostu...
-Napijesz się herbaty, kawy, a może gdzieś wyskoczymy?Co Dan jesteś za ?-zapytała El
-Tak świetny pomysł!-odparła szybko i już zaczęły się zbierać gdy nie wytrzymałam i krzyknęłam
-Ej dziewczyny co tu się dzieje. Widzę że coś ukrywacie- popatrzyły po sobie i spuściły głowy
-Dowiem się w końcu o co chodzi?-Danielle podała mi gazetę i szepnęła:
-Strona 12-otworzyłam i przez chwile nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Rzuciłam okiem na tytuł, który głosił „ Niall Horan zwiedza kluby w Paryżu, jak widać na zdjęciach nieźle zabalował” Na fotce był kompletnie pijany Niall uwieszony na jakiejś czarnoskórej lasce, która miała problem z utrzymaniem chłopaka na nogach. Omiotłam wzrokiem artykuł w którym mowa była głównie o tym że Nialler był w kilku klubach jednej nocy, opił się kompletnie i nie umiał sam wrócić do hotelu więc dziewczyna na zdjęciu wyżej musiała mu pomóc.
Spojrzałam wściekłym wzrokiem na dziewczyny i złapałam za telefon kierując się do swojego pokoju. Z hukiem zatrzasnęłam drzwi i wybrałam numer blondyna. Dzwoniłam 4 razy. Za żadnym razem nie odebrał. Nie myśląc wiele zadzwoniłam do Harr'ego który już po chwili przywitał się ze mną wesołym głosem
-Hej Cassie co słychać?
-Daj mi Horana- warknęłam tylko
-Wiesz co akurat go tu nie ma...
-Nie obchodzi mnie to Harry, masz go znaleźć w tej chwili muszę z nim porozmawiać.
-Ok chwilka-szepnął. Słyszałam że się przemieszcza. Po chwili zawołał
-Niall ktoś chce z tobą pogadać
-Hazza daj mi spokój, jestem zmęczony...-mruknął w tle Irlandczyk
-Niall to ważne-warknął loczek
-Dobra już...Halo
-Miło cię nareszcie słyszeć-warknęłam szorstko
-O Cassie, hej co tam?-odparł szybko, lekko zmieszany
-Może byś mi wytłumaczył co ma znaczyć ten artykuł w gazecie, ta dziewczyna i dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów?-krzyknęłam aż kipiąc ze złości
-Spokojnie dziewczyno. Zabalowałem wczoraj trochę, a Samantha jest naszą choreografką i tak się złożyło ze akurat była w tym samym klubie więc pomogła mi wrócić-odparł spokojnie
-Ah tak? To dlaczego nie dzwonisz nie piszesz, nie odpowiadasz na moje telefony?
-Jezu...nie odebrałem kilku telefonów, a ty już masz jakieś niewyjaśnione fochy o to. Jestem zmęczony po pracy, a ty mnie ciągle sprawdzasz-warknął
-Nie musiała bym ciągle cię sprawdzać gdybyś choć raz zadzwonił sam z siebie!!
-Chciałem choć raz się zabawić zapomnieć o wszystkim ale nie mogę!Od razu robisz problemy, przecież nic złego nie zrobiłem!
-Skoro tak to o mnie też powinieneś zapomnieć....-odparłam już nieco spokojniej
-Jak tak ma wyglądać dalsza rozmowa to nie mam na to ochoty-burknął
-Jak tak ma wyglądać nasz dalszy związek to też nie mam na to ochoty!-krzyknęłam
-To może powinniśmy zerwać!- do moich oczu napłynęły łzy więc odparłam tylko:
-W takim razie to koniec. Już nie będę cię ograniczać, możesz się teraz zabawić z każdą dziewczyną na jaką tylko masz ochotę. Zadowolony?-rozłączyłam się i wybuchnęłam płaczem. Telefon dzwonił co chwilę. Nie odbierałam. Nie mogłam opanować płaczu i żalu jaki mną targał. Do mojego pokoju jak huragan wpadły dziewczyny
-Kasandra co się stało, chłopcy dzwonią bo Niall zamknął się w pokoju, ty od nich nie odbierasz i do tego płaczesz. Kochanie co jest.?-Zapytały zaniepokojone siadając obok i mocno mnie przytulając. Gdy przestałam się dławić łzami powiedziałam szeptem
-Ułatwiłam mu sprawę...rozstaliśmy się....może teraz robić co chce...
-Mój boże...to niemożliwe...wiesz mają dużo pracy jest zestresowany i mówi głupoty...-zaczęła usprawiedliwiać go Danielle
-Nie Dan, nie chcę stawać na jego drodze do szczęścia i kariery. Tak będzie lepiej-odparłam hardo ocierając mokre policzki. Telefon znów zaczął dzwonić
-To Harry...Odbierz on tam był i zna całą prawdę-powiedziała spokojnie brunetka, wzięłam w rękę telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę
-Halo?-szepnęłam słabo do telefonu
-Cassie nareszcie, martwimy się tu o ciebie-usłyszałam zmartwiony głos loczka. Po chwili ciszy znów zaczął
-Powiedział nam tylko ze zerwaliście i zamknął się w swoim pokoju...
-Tego chciał...-wyszeptałam z trudem powstrzymując łzy, które znów napłynęły mi do oczu.
-Słuchaj Cassie on jest bardzo zdenerwowany teraz, ma problemy rodzinne do tego trasa, wczoraj się upił bo chciał zapomnieć o tym i powiedział to wszystko bo jest zły, ale gdy emocje opadną zrozumie co zrobił źle i będzie cię błagał na kolanach o przebaczenie-próbował przekonać mnie Hazza
-Nie Harry. Tak będzie lepiej. Niech do mnie nie dzwoni więcej. Muszę kończyć Pa- rozłączyłam się i przyłożyłam twarz do poduszki pozwalając łzą lecieć.
Komórka znów zaczęła wibrować. Nie sprawdzając kto tym razem się dobija rzuciłam nią z całej siły o ścianę. Rozpadła się na kilka części ale przynajmniej już byłą cicho. Położyłam się ponownie dając już całkowicie upust łzą...

********************************************************************************************************************
Hej mordki!
Jak obiecałam jest kolejny. To już 70 ! Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzedni postem. Widzicie jak chcecie to dajecie radę z komentarzami:) 
Uwaga uwaga to jest właśnie mój NIECNY PLAN o którym pisałam już jakiś czas temu.
Wiem zwaliłam go kompletnie, i pewnie spodziewałyście się czegoś lepszego, ale sama nie wiem...tak to napisałam i już nie wiedziałam co z tym zrobić. Ola i Kama namówiły mnie abym jednak wstawiła go i przekonała się czy jest aż tak do bani jak mi sie wydaje, więc piszcie co i jak.
A i pod tym rozdziałem usi być 17 komentarzy aby pojawił się kolejny :) Tez Was kocham
Wasza Ola

11 grudnia 2012

Rozdział 69

Wakacje były wspaniałe. Wszyscy bez wyjątku świetnie się bawili, a co najważniejsze, odpoczęli po miesiącach ciężkiej pracy. Lecz jednak nic nie trwa wiecznie i kiedyś musieliśmy wrócić do rzeczywistości. Właściwie to „kiedyś” nastąpiło bardzo szybko, bo już po tygodniu.
Wróciliśmy do domu, a tam dopiero zaczęło się całe szaleństwo. Wszyscy biegali, pakowali się, załatwiali jakieś sprawy, i tylko wieczory zostały nam by nacieszyć się sobą przed wyjazdem chłopców. Najczęściej siadaliśmy w salonie i zajmowaliśmy się jakimiś błahymi sprawami.
Lecz nie ważne co robiliśmy, ważne ze razem...

Pożegnanie, jak to pożegnanie nie należało do najprzyjemniejszych. Wszyscy starali się jakoś trzymać, lecz słabo nam to wychodziło. Ja El i Dani trwałyśmy w żelaznym uścisku naszych chłopaków i cicho łkałyśmy, Zayn palił papierosa za papierosem. Najgorzej było z Harrym. Nadal nie był w najlepszej formie po zdradzie Jessicy. Swoją drogą dzwoniła do każdego z nas parę razy, ale ignorowaliśmy ją. Nie potrafiła bym jej wybaczyć po tym co zrobiła loczkowi. Hazza często teraz rozmawiał z Kate, ale to nie było już to samo co wcześniej. Krył się z tym że jest mu ciężko, udawał że już jest w porządku, nawet mu to wychodził, ale słyszałam jak w nocy wypłakuje się w poduszkę. Było mi go zal. Chciał mu pomóc...ale nie wiedziałam jak. 
Zbliżyliśmy się ostatnio trochę do siebie. Czasami wychodziliśmy razem na taras i wtedy trochę się otwierał i cokolwiek mówił o swoich uczuciach . Mówił że nie jest tak jak by chciał żeby było. Wiedział że może na mnie polegać, a ja na nim...

Wraz z dziewczynami postanowiłyśmy wspierać się w tym ciężkim okresie, i zamieszkałyśmy razem.
Dzięki pracy która zabiera mi większość czasu, nie jest aż tak rozbita jak podczas poprzedniego wyjazdu. Jedynie w nocy mam czas na przemyślenia, bo w dzień z moimi przyjaciółkami gdy wszystkie wracamy z pracy staramy się zająć czymkolwiek. Często chodzimy na zakupy, do kina, na kawę.
Zaczęłyśmy się powoli przystosowywać do tego wszystkiego i jakoś dajemy radę. Oczywiście z wielkim trudem, ale radzimy sobie.

Ostatnio rozmawiałam z Harrym i mówił że Zayn chyba znalazł sobie dziewczynę. Wszyscy wiemy jak długo zazwyczaj trwają jego związki więc nikt nie bierze jego nowych partnerek na poważnie i nie stara się z nimi zaprzyjaźnić.

Jedynym pocieszeniem w tej całej sytuacji jest to że w pracy nieźle sobie radzę. Jennifer już powiedziała że szykuje dla mnie duży projekt, abym była gotowa. Bardzo podoba mi się tam. Atmosfera jest świetne, a ludzie bardzo mili. Na razie jestem pod skrzydłami Philipa. To świetny facet i genialny artysta. Świetnie nam się razem pracuje. Trochę już męczy mnie ta cała sytuacja.

Minął dopiero miesiąc i już zaczyna się coś psuć. Chłopcy zaczynają dzwonić coraz rzadziej, nie wiem co się dzieje... Próbowałam ostatnio dodzwonić się do Nialla, lecz na marne. Oddzwonił po kilku godzinach żeby zapytać czy coś się stało, gdy odparłam że nie szybko pożegnał się tłumacząc ze ma dużo pracy.
Rozumiem że nie ma tyle wolnego czasu aby cały czas ze mną rozmawiać, ale ograniczanie się do jednego i to krótkiego telefonu na dwa dni to chyba przesada. Zresztą gdy dzwoni często zaczynamy wytykać sobie wszystkie błędy. Już po prostu nie wiem co robić.
Chyba zaczynam świrować z tej tęsknoty...
Staram się być wyrozumiała, ale nie potrafię.

Coraz bardziej się niepokoję. Już nie wiem co robić. Niall z dnia na dzień coraz bardziej mnie olewa. Dziewczyny mówią mi że to normalne, że chłopcy muszą przywyknąć do tej sytuacji, i że jest im ciężko gdy nie maja nikogo bliskiego obok siebie.
Boje się. Boję się co będzie dalej. Jeśli cała trasa ma właśnie tak wyglądać to nie dam rady. Za bardzo go kocham by umieć znieść tą całą dziwną sytuację i bark zainteresowania z jego strony...

****************************************************************************************************************************
Hej!
Nareszcie pojawił się kolejny, cieszycie się?
Mam nadzieję że tak. Długo nic nie było, bo myślałam co tu zrobić z tymi komentarzami.  Bo nie da się ukryć że ani trochę się nie staracie. A wiec postanowiłam znów was szantażować (buahahha- jestem okropna wiem to ). Nowy rozdział dodam tylko wtedy gdy pod tym będzie hmmm...12 komentarzy!
 Więc jak damy radę czy nie? Musimy dać!
Dzięki Kama!
Kocham Was bardzo mocno, więc postarajcie się dla mnie :*
Wasza Ola

03 grudnia 2012

Rozdział 68

Kolejny dzień powoli dobiegał końca, i słońce leniwie chyliło się ku linii horyzontu. Siedzieliśmy wszyscy w okręgu. Chłopcy zaczynali rozpalać ognisko.
-Kotek chodź na spacer-szepnął mi do ucha mój kochany blondyn
-Nie teraz-odparłam równie cicho dalej słuchając tego co właśnie opowiadała Kate
-No proszę
-Horan daj spokój-chłopak wstał i odchrząknął tym samym zwracając na siebie uwagę wszystkich
-Czy zgodzicie się abym porwał tą o to dziewczynę-moją dziewczynę Kasandrę Heanson na randkę?-zapytał poważnym tonem. Harry wstał i podszedł do blondyna zaczynając mówić takim samym tonem głosu jak ten przed chwilą.
-Tylko bądź dla niej dobry, bo jak nie to ja i moi ludzie się zemścimy
-Możesz mi ufać ojcze chrzestny-po tych słowach wszyscy wybuchnęli śmiechem
Chłopak ujął delikatnie moją dłoń i ruszyliśmy w kierunku plaży.
-Nialler gdzie idziemy na tą randkę?-zapytałam robiąc słodkie oczka
-Spokojnie już prawie jesteśmy.
Po kilku metrach marszu dotarliśmy do owego miejsca. Było to granatowy kocyk położony na piasku i dwie małe lampki ustawione z boku. Na ten widok na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Lubiłam go takiego...bez blasku fleszy, krzyków fanek, drogich aut i restauracji. Lubiłam jak był właśnie taki skromny i uroczy.
Usiedliśmy wpatrując się we wzburzone morze
-Will always want to feel your touch/ Już zawsze chcę czuć twój dotyk
Will always want to feel your scent/Już zawsze chcę czuć twój zapach
Will always hear your laughter ringing/
Już zawsze chcę czuć twój dźwięczny śmiech
Will always want to hear the beating of your heart/
Już zawsze chcę czuć bicie twego serca
Will always have you with me
/
Już zawsze chcę mieć cie przy sobie
-szepnął mi do ucha Niall przerywając ciszę. Po tych pięknych słowach na mojej twarzy zakwitł ogromny uśmiech. Przejechałam opuszkami palców po jego policzku, aby upewnić się ze to nie sen. Nie. Jest tu. Naprawdę.
-Cieszę się że cię mam-szepnęłam patrząc mu głęboko w oczy-chłopak przysunął się bliżej i otulił mnie swymi silnymi ramionami w których zawsze czułam się bezpieczna. Jakby miały jakąś tajemniczą moc która ochroni mnie przed światem.
-Jesteś dla mnie najważniejsza i cokolwiek by się działo to nigdy się nie zmieni-pocałował mnie czule we włosy.
Położyliśmy się wtuleni w siebie na kocu obserwując bezchmurne niebo, aż w pewnym momencie blondyn zerwa się na równe nogi i wyciągną rękę abym tez wstała
-Szybko chodź mam pomysł
-Twoje pomysły zazwyczaj kończą się źle ale dobrze-odparłam niepewnie chwytając dłoń Irlandczyka. Ten szybko zdjął koszulkę rzucając ją na ziemię i nim się obejrzałam byłam już w jego ramionach i biegliśmy w morze. Krzyczałam aby się zatrzymał i próbowałam się wyrwać, ale ten tylko się śmiał i biegł coraz dalej. Postawił mnie dopiero gdy woda sięgała nam do pasa
-Ty głupku teraz będę cała mokra!!
-Pozwól ze cię przeproszę-wymruczał kładąc mi ręce na biodra i przywierając swoim ciałem do mojego. Mocno wpił się w moje usta. Oplotłam ramiona wokół jego szyi, przeczesując mu wilgotne włosy palcami.
-Takie przeprosiny bardzo mi się podobają, ale to nie zmienia faktu że jestem cała mokra-zachichotałam nadal będąc w jego objęciach i patrząc w te piękne niebieskie oczy.
-Kobiety, i jak je tu zrozumieć-wywrócił oczami wznosząc głowę ku niebu
-Mądry się odezwał-popchnęłam go tak ze stracił równowagę i upadł zanurzając się całkowicie pod wodą, natomiast ja wpadłam w niekontrolowany śmiech. Gdy chłopak wynurzył się łapiąc oddech krzyknął
-Odbiło ci malutka?!Mogłem się utopić! I kto by cię tak przytulał? I całował-ostatnie słowa wymruczał
-W takim razie teraz ja muszę cię przeprosić-przygryzłam dolną wargę patrząc w jego roześmianą twarz
-No przydało by się
-To chodź tutaj-wplotłam palce w jego już całkowicie mokre włosy i połączyłam nasze wargi w namiętnym pocałunku.
Po jeszcze paru wygłupach postanowiliśmy się zbierać bo robiło się chłodno. Ściągnęłam moją kompletnie przemoczoną krótką sukienkę i na strój kąpielowy założyłam koszulkę Niallera, która dzięki temu że na szczęście nie należę do najwyższych zakryła mi cały tyłek. Ruszyliśmy do naszego obozu w świetnych humorach co chwila wybuchając śmiechem i dają sobie nawzajem buziaki. Nasi przyjaciele siedzieli tak samo jak wcześniej, z tym że ognisko było już rozpalone i niektórzy trzymali piwo.
-O nasze gołąbeczki już wróciły-zaczął Tommo szczerząc się jak idiota...czyli wszystko w normie-i jak było na randce?-Spojrzałam w oczy mojego chłopak i odpowiedział uśmiechając się jeszcze szerzej
-Było fantastycznie
-To fantastycznie, chodźcie tu i siadajcie-dodała Eleonore z uśmiechem.
Usiedliśmy na jednym z pieńków włączając się do rozmowy.

*Z perspektywy Niall'a*
Objąłem Kasandrę ramieniem przyciągając ją jeszcze bliżej siebie i wtulając twarz w jej nieco wilgotne włosy. Dziewczyna uśmiechnęła się i przytuliła mocnej.
Jestem szczęściarzem że ja mam i muszę jej to teraz pokazywać w każdej chwili. Moje rozmyślania przerwał szept Hazzy
-Hej Nialler ona chyba już śpi-popatrzyłam na dziewczynę która dalej była mocno we mnie wtulona, lecz miała zamknięte oczy i faktycznie spała. Wziąłem ją na ręce i wstałem
-Jak wy słodko wyglądacie-pisnęła Kate
-Muszę, po prostu muszę zrobić wam zdjęcie-dodała Dan wyciągając aparat Cassie. Wywróciłem tylko oczami.
-No gotowy?-zapytała. Skinęłam głową i w momencie gdy flesz błysną złożyłem czuły pocałunek na włosach dziewczyny
-Dobra ja już się z nią położę . Dobranoc.
Położyłem Cass w namiocie po czym zająłem miejsce obok niej przykrywając nas kocem. Nie mogłem oderwać wzroku od jej twarzy. Jest taka bezbronna...Teraz już wiem że muszę ją chronić przed całym złem tego świata...bo kocham ją nad życie....

*************************************************************************************************
 Dodaję kolejny, ale widze że nie stracie się z komentarzami. Musze w takim razie być okropna. Tak zrobię właśnie to co myślicie. Będę was znów szntażować od następnego rozdziału, chyba ze pod tym się postaracie. Daję wam ostatnią szansę.
Nie zmarnujcie jej i nie zawiedźcie mnie, bo do mojego niecnego planu już coraz bliżej!!
Kocham Was bardzo mocno i liczę że się postaracie :)Wasza Ola :*

29 listopada 2012

Rozdział 67

Wstałam wcześnie. Szybko narzuciłam na siebie jakąś bluzę i wyszłam z namiotu. Ruszyłam w kierunku wody...taa wczoraj nieźle zabalowaliśmy.
-Hej Cassie!!-wrzasnął ktoś, a ja momentalnie się obróciłam. Okazało się ze tym kimś była Kate idąca już w moją stronę z jakimś mężczyzną.
-Hej jak po wczoraj-zapytała uśmiechając się miło
-Jak widać, nie za ciekawie-odparłam łapiąc się za głowę
-To jest właśnie mój brat Joe, Joe to jest Cassie
-Miło poznać-uśmiechnął się miło ściskając moją dłoń
-Mi również, wspaniałe miejsce-wskazałam na pole namiotowe
-Dzięki-usiedliśmy wszyscy na pieńkach obok miejsca gdzie wczoraj paliło się ognisko
-A Kate jak chcesz możesz mieć ten zaszczyt i obudzić chłopców-powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem-Harry śpi tam-wskazałam jej namiot i już po chwili jej nie było
-Kate bardzo was polubiła, cały ranek mi o ty opowiadała-Joe wywrócił oczami, a po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem
-My też ją polubiliśmy, jest naprawdę fajną dziewczyną
-To jakie plany na dziś?
-Chyba pójdziemy na plażę. Może wybierzesz się z nami?
-Bardzo chętnie, lecz niestety obowiązki wzywają...Ale wieczór mam wolny mogli byśmy skoczyć razem na drinka?
-Przykro mi ale nie...
-Mówi się trudno...No mam jeszcze trochę czasu, więc może opowiedz mi coś o chłopakach
-A więc: Louis jest najstarszy lecz najbardziej rozbrykany. Zayn to łamacz kobiecych serc, ale tak naprawdę jest trochę nieśmiały. Liam to nasz Daddy lub czasem nawet terapeuta, wiesz panuje aby wszyscy przeżyli niektóre głupie pomysły. Hazza jest miły, zadziorny i zazwyczaj to on i Lou mają te genialne pomysły po których każdy ma uszczerbki na zdrowiu...A na koniec Niall...Nialler jest uroczy, opiekuńczy, wiecznie głodny i bardzo pozytywny...
-Jej, to ciekawie macie...Mówisz o nich wszystkich z taką hmm...pasją-zachichotał
-Bo to moi chłopcy, wiesz jesteśmy jak taka duża nienormalna rodzinka-nasze śmiechy przerwał jęk Nialla który właśnie wyszedł z namiotu
-Cassie gdzie jesteś, moja głowa...ja umieram
-Chodź tu głuptasie-chłopak podszedł do mnie i dopiero gdy zauważył mężczyznę spoważniał i otworzył szeroko oczy
-To bart Kate
-Niall- mój chłopak wyciągnął rękę z firmowym uśmiechem który wyglądał nadzwyczaj wiarygodnie
-Joe, miło poznać
-To o czym tak gadacie?-blondyn usiadł obok mnie lustrując bruneta od góry do dołu
-A Cassie opowiadała mi co nieco o was. Właśnie możne jednak wieczorem opowiesz mi coś więcej
-Dzięki za zaproszenie ale przystanę przy swojej poprzedniej odpowiedzi.
-No trudno, miło było cię poznać Niall i ciebie śliczna Cassie. Do zobaczenia
-Cześć
Gdy Joe odszedł zauważyłam ze w Niallu aż się gotuje ze złości
-Co on sobie wyobraża-wycedził przez zęby
-Nie wkurzaj się tak, przecież nie wiedział że jesteśmy razem-próbowałam złapać go za rękę lecz od razu wstał i odszedł
-O bardzo dorośle!!- krzyknęłam z sarkazmem
-Co się stało że tak warczysz z rana-zapytała Dani siadając obok mnie
-Ten idiota jest zły ze brat Kate przy nim zapraszał mnie na drinka
-Odmówiłaś?
-Jasne że tak, ale on tego chyba nie rozumie. Idę się przejść, powiedz mu że jak skończy się fochać to niech łaskawie się odezwie. Ruszyłam wzdłuż plaży, między jakimiś skałami. W pewnym momencie ktoś pociągnął mnie za rękę. Tym kimś okazał się być Niall
-Już nie jesteś obrażony?-zapytałam zakładając ręce na piersi
-Cassie, proszę cię nie bądź taka-szepnął kładąc mi ręce na biodra
-A ty nie bądź zazdrosny o jakiegoś faceta
-Jak mam nie być zazdrosny, skoro on ma wszystko czego normalnie dziewczyna pragnie, a ja gdybym nie był w One Direction nawet pewnie byś na mnie nie spojrzała!
-Naprawdę mnie za taką uważasz? -nic nie odpowiedział tylko spuścił głowę. Odbiegłam od niego jak najszybciej tylko umiałam. Usiadłam na piasku dławiąc się łzami
-Kasandra co się stało?-usłyszałam nad sobą głos loczka
-Niall uważa że jestem z nim tylko dlatego że jest sławny- wychlipałam
-Na pewno nie to miał na myśli...On jest bardzo zamknięty w sobie i musisz spróbować go zrozumieć, może pewnego dnia powie ci dlaczego się tak dziwnie zachowuje
-Harry zostawisz nas samych?-zapytał ten głos który tak kochałam
-Powodzenia-szepnął loczek i już po chwili jego miejsce zajął Irlandczyk
-Chyba czas powiedzieć ci prawdę dlaczego tak głupio się zachowuję-chłopak wziął głęboki wdech i zaczął roztrzęsiony-Po tym koncercie, wtedy gdy zniknąłem poszedłem na dach. Zastanawiałem się nad moim życiem i doszedłem do wniosku że beze mnie było by tu znacznie lepiej, bo tak naprawdę jestem nikim...Chłopcy cały czas mają przeze mnie problemy, fani mnie nie znoszą, kontakt z rodziną się psuje...I wtedy pomyślałem o tobie. Wiem że kocham cię nad życie i nigdy nie przestanę cokolwiek by się działo...I gdy dziś zobaczyłem tego chłopka zrozumiałem że w każdej chwili możesz zniknąć, jak śnieg w ciepły dzień, lub jak ostatnia nuta niezapamiętanej piosenki...Dlatego byłem zły, nie na ciebie lecz na siebie że jestem tak słaby ,że nie umiem po prostu powiedzieć ci abyś przede wszystkim była szczęśliwa, nieważne z kim..po prostu byś była szczęśliwa....-w jego oczach dostrzegłam ogromny ból. Położyłam dłoń na jego bladym policzku i szepnęłam patrząc mu głęboko w oczy
-Niall, proszę cie nie mów tak fani cię kochają, chłopcy też...A ja...jeśli chcesz bym była szczęśliwa to nigdy mnie nie opuszczaj...Nie było cie przez trzy głupie tygodnie, a ja bałam się wtedy każdego dnia, bo wiedziałam ze nie będzie ci obok...-po moim policzku popłynęła samotna łza-nigdy mnie nie zostawiaj...tylko przy tobie mogę być bezpieczna...-szepnęłam i wtuliłam się w chłopaka cicho łkając...

 ****************************************************************************************************
Nareszcie jest kolejny rozdział. Nie dodawałam  tak długo, bo czekałam właśnie aż nastąpi ten dzień. 29.11.2012 Dziś są urodziny Mojej Kochanej Oli z którą piszę jednego z blogów:* 
Taki jest prezent ode mnie dla niej, za te wszystkie moje marudzenia  i tak dalej :P Dziękuje Ci kochana za wszystko co dla mnie robisz. Uwielbiam Cię :*
Dziś jest też wyjątkowy dzień bo dostałam z chemii ze sprawdzianu 4!!!!  (Ale ze mnie geniusz...a tak serio to tylko dzięki ściągom ale ćiii nie mówcie nikomu ;)
A teraz wracając do rozdziału, weźcie się postarajcie więcej niż 10 komentarzy co??
Będzie mi wtedy bardzo bardzo miło :*
Kocham Was bardzo moco ale komentujcie!!Bo zadźgam łyżką  :P
Serio proszę komentujcie, bo umieram tu!
Wasza Ola :**

22 listopada 2012

Rozdział 66

Obudziło mnie kizanie czymś po moim policzku. Nie otwierałam oczu tylko wymruczałam
-Horan daj mi spać
-To nie twój słodki Horanek-ktoś zaśmiał mi się nad uchem. Momentalnie otworzyłam oczy i zobaczyła siedzącego Hazzę?
-Co ty tu robisz?-rozejrzałam się po pokoju-chyba raczej co ja tu robię...?
-Wczoraj zasnęłaś „pocieszając mnie” i nie mieliśmy serca cię budzić i przenosić do twojego pokoju
-Ok. Ale wiesz tak na marginesie to mam chłopaka
-A ja nie mam już dziewczyny-chłopak spuścił głowę
-Ej Hazza uszy do góry, nie będziesz mi się tu teraz zamartwiał. Masz przed sobą całe długie życie, i musisz znaleźć kolejną i kolejną i kolejną laskę. Bo jak nie to sama ci jakąś znajdę, a tego nie chcesz-pogroziła mu palcem
-Jak będzie taka ładna jak ty to czemu nie?
-Wstawać!!!-wydarli się chłopaki wbiegając do pokoju, ale jak zobaczyli ze nie śpimy zrzedły im miny
-I dupa, z niespodzianki nici-odparł ponuro Zayn
-Jak nie śpicie to chodźcie jeść
-Idźcie sobie, ja jeszcze się zdrzemnę-wymamrotałam tuląc twarz do miękkiej poduszki
-Idźcie jeść, ja znam sposoby by ją obudzić-powiedział cwaniacko Niall. Po chwili usłyszałam trzask drzwi i poczułam ze ktoś kładzie się obok mnie. Otwarłam lekko jedno oko i centralnie przed sobą ujrzałam twarz blondyna
-Kotku wstawaj-wyszeptał mi do ucha, ale nadal nie reagowałam. Poczułam na ustach jego ciepły i spokojny oddech, a już po chwili złożył na nich delikatny pocałunek, który przerodził się w bardzo namiętny. Gdy oderwaliśmy się od siebie otwarłam oczy i chwilę wpatrywałam się w te niebieskie oczka
-Pocałowałeś mnie tylko po to żebym wstała prawda?-bardziej stwierdziłam niż zapytałam
-Mhm-przytaknął szczerząc się do mnie
-Miło-prychnęłam i wstałam mijając go bez słowa.
Już chciałam łapać za klamkę gdy chłopak złapał mnie za przedramię i mocno przyparł mnie plecami do drzwi, całując tak namiętnie że aż straciłam dech w piersiach. Odsunął się ode mnie dysząc tak samo jak ja.
-Uwielbiam Cię całować, i będę robić to do końca życia tak często jak tylko się da-szepnął patrząc mi głęboko w oczy. Już chciałam mu coś odpowiedzieć, ale ubiegł mnie głos Zayna z dołu
-No dzieci bo mamy mało czasu
-Będziemy mieli dużo czasu dla siebie pod namiotem-szepnęłam uśmiechając się szeroko
-Mam nadzieję-wymruczał mi do ucha.
Do kuchni weszliśmy trzymając się za ręce. Niall od razu rzucił się w kierunku jedzenia, a ja do dziewczyn aby się z nimi przywitać.
Gdy już zjedliśmy poszłam włożyć coś wygodnego i już byłam gotowa. Zeszłam na dół a tam trwała już sprzeczka kto z kim ma jechać, bo postanowiliśmy jechać dwoma autami. W końcu przystaliśmy na to by urządzić głosowanie, i tym trafem ja muszę jechać z Zaynem, Harrym, Liamem i Lou, a w drugim aucie jadą El, Dani i Nialler.
Droga minęła nam bardzo zabawnie. Kilka razy nawet płakałam ze śmiechu. Cały czas opowiadaliśmy sobie kawały i różne śmieszne historie, potem nawet śpiewaliśmy...mało nie ogłuchnąłem.
Wyszliśmy z aut aby podziwiać kawałek naszego prywatnego pola namiotowego. Okazało się że znajduje się ono na dużym klifie, pod którym jest śliczna plaża.
Chłopcy zaczęli rozkładać namioty a my z dziewczynami wymigując się od obowiązków poszłyśmy na plażę. Oczywiście przed naszą „ucieczką ostrzegłam ich na którą torbę muszą uważać bo jest w niej aparat i inne cenne drobiazgi.
-Słuchaj musimy ci coś opowiedzieć
-Mam się bać?-zachichotałam
-Pytałyśmy Nialla jak wam się układa, no i on mówi że dobrze. Ale dalej go o wszystko wypytujemy i powiedział najsłodsze słowa jakie kiedykolwiek słyszałam-wzruszyła się Dan
-No to mówcie-ponagliłam je
-Powiedział że jeszcze nigdy w życiu nie był tak zakochany jak jest teraz. Że przy tobie serce szybciej mu bije, w brzuchu latają motyle i nie wie co się z nim dzieje gdy jesteś obok. Jest tak szczęśliwy, i to widać...Cassie nawet nie wiesz jak się cieszymy z waszego szczęścia-dziewczyny mocno mnie przytuliły piszcząc ze szczęścia, a po moim policzku popłynęła samotna łza-
-Czemu płaczesz głuptasie-zapytała El osuszając dłonią mój policzek.
-To ze szczęścia...Nawet nie wiecie jak się cieszę że go mam...że was wszystkich mam
W tym momencie usłyszałyśmy dzikie wrzaski, i już wiedziałyśmy że One Direction tu biegnie. Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać, a oni zaczęli się wydurniać jak zwykle. Zostawiłam dziewczyny i odeszłam kilka kroków. Usiadłam na piasku wpatrując się w we wzburzony ocean
-Coś się stało?-zapytał Niall siadając za mną i mocno obejmując w pasie
-Nie, po prostu cieszę się że tu jestem...z tobą- odrapałam z uśmiechem, podnosząc głowę i patrząc na jego twarz. Chłopak uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w czoło wtulając się we mnie jeszcze bardziej
-Nialler, obiecaj mi coś dobrze?
-Co tylko chcesz skarbie
-Obiecaj mi że już zawsze będziemy tak szczęśliwi jak teraz.
-Obiecuję. Mając ciebie u boku zawsze będę bezgranicznie szczęśliwy-złożył subtelny pocałunek na moich ustach i wtulił twarz w moje włosy.

 
Wróciliśmy i byłyśmy niesamowicie dumne z chłopców. Poradzili sobie z namiotami nie robiąc siebie przy tym krzywdy.
Siedzieliśmy przy ognisku śmiejąc się, aż przerwał nam dziewczęcy głos
-Cześć przepraszam ze przeszkadzam, ale mój brat jest właścicielem tego pola i przysłał mnie tu aby zapytać was czy wam się podoba-Harry patrzył na nią z szeroko otwartą buzią
-Tak jest wspaniale-odparł Daddy- Jestem Liam to Lou. Zayn, Eleonor, Daniele, Harry Niall i Cassie
-Tak wiem jesteście z tego zespołu One Direction. Jestem Kate. Ale ciebie jakoś wcale nie kojarzę-brunetka wskazała na mnie lekko zakłopotana
-Jestem Kasandra, ale mówią mi Cassie, dziewczyna Nialla
-No tak, faktycznie było o tym w jakimś wywiadzie. Dobra nie będę wam już przeszkadzać...
-Nie przeszkadzasz- Hazza przerwał jej wypowiedz-może zostaniesz lepiej się poznamy
-No nie wiem...
-Nie daj się prosić -dziewczyna uległa jego uśmiechowi numer pięć i została z nami. Nie trzeba było długo się przyglądać aby zauważyć że Kate zauroczyła naszego loczka...

 **************************************************************************************************
Hello moje Mordeczki kochane
Niedawno wróciłam z lodowiska i jestem trochę padnięta, ale  jak widzicie znajduję czas i wstawiam nowy rozdział. A to dlatego ze Was bardzo mocno kocham. Al to już wiecie...
No cóż, nic nie przychodzi mi do głowy aby tu napisać, więc czytajcie i komentujcie ok?
To pa...A nie jeszcze jedno!!!!!!
No blogu  http://take-care-of-me-ys.blogspot.com/ (który prowadzę z Domi ) pojawił się właśnie nowy rozdział, więc zajrzyjcie jak coś ?
Tak teraz to już wszystko :P
Dobranoc
Kocham Was
Wasza Ola :)

18 listopada 2012

Rozdział 65

Obudziły mnie krzyki dochodzące z dołu. Szybko założyłam jakiś dres, związałam włosy w niedbałego koka i zbiegłam na dół.
W kuchni siedzieli już moi chłopcy jedząc śniadanie...o ile w ogóle można to nazwać jedzeniem.
-Część głupki-usiadłam obok Hazzy i zabrałam mu jego kawę upijając duży łyk
-Dziś wyjątkowo Ci to wybaczę-odparł gdy odłożyłam parujący napój na swoje miejsce
-Też cię kocham-wytknęłam mu język-To co wymyśliliście na dzisiaj?-zapytałam od razu
-Dlaczego sądzisz że mamy jakieś plany?-zapytał zadziornie Lou
-Lou kotku, myślisz że was nie znam. Wy zawsze macie jakieś głupie pomysły z rana
-No fakt-odparł Tommo po dłuższym namyśle
-Jedziemy wszyscy na kilka dni pod namioty, bo pamiętasz mieliśmy jechać zaraz po zakończeniu roku szkolnego, ale wtedy nie wyszło
-Mam rozumieć ze Paul już wie?
-No właśnie tutaj jest mały problem- uśmiechnął się słodko Zayn
-Domyślam się ze to ja mam załatwić ten „malutki problem”
-Ale wiesz że cię kochamy?
-A zwłaszcza wtedy gdy coś chcecie-wszyscy zaczęliśmy się śmiać i już wyciągnęłam telefon aby wybrać numer ojca gdy ten wparował żwawym krokiem do kuchni.
-Powinniście zamykać drzwi bo was w końcu okradną-powiedział na powitanie biorąc przy tym tosta do ręki i robiąc dużego gryza.
-Ciebie też miło widzieć Paul-odparł na to z wielkim uśmiechem Niall, za co ja skarciłam go wzrokiem.
-Słuchaj fajnie że wpadłeś bo mamy do ciebie taką sprawę-zaczęłam miło
-No więc słucham
-Zanim zacznę to musisz wiedzieć że bardzo cię kocham-wywrócił tylko oczami i dał znak abym kontynuowała-no więc jest teraz ciepło, a chłopcy mają chwilowo wolne przed trasą, więc chcieliśmy gdzieś pojechać na kilka dni. Oczywiście zabierając ze sobą dziewczyny Co ty na to?
-Fajny pomysł, musicie trochę odpocząć przed trasą
-Łatwo poszło-mruknęłam pod nosem
-To ja jadę do Jess, stęskniłem się za nią. Wy też może zadzwońcie do dziewczyn to dzisiaj u nas przenocują, a jutro rano wyjedziemy?
-Ok-Lou i Li złapali za telefony i już po chwili rozmawiali ze swoimi dziewczynami. Harry złapał kluczyki i już chciał wychodzić, ale zdążyłam go upomnieć
-Hazza
-Co?
-Nie zapomniałeś przypadkiem o czymś?-chwilę zastanawiał się, aż w końcu powiedział
-A no tak. Po drodze kupię jej kwiatki czy coś
-Spodnie idioto
Pobiegł na górę ubierając się i już po chwili odjechał z piskiem.
Wraz z pozostałą częścią zespołu zaczęliśmy szukać dobrego miejsca na biwak i pakować potrzebne rzeczy.
Gdy mniej więcej wszystko było gotowe usiedliśmy w salonie włączając jakiś film, a chwilę później do domu wpadł wściekły Hazza.
-Stary co się stało?-zapytał Tomlinson
-Byłem u niej..I wiecie co zobaczyłem?...Była w łóżku z innym facetem!!Rozumiecie to?!Przerwałem swojej dziewczynie na zabawianiu się z innym!!-chłopak zacisnął dłonie w pięści. Był tak zły ze po prostu zabijał wzrokiem.
-Pogadam z nią ok?-zapytałam kładąc mu rękę na ramieniu
-Ale o czym tu gadać, zdradziła mnie!!
-Może da się to jakoś wyjaśnić-minęłam go wyciągając telefon. Umówiłyśmy się w parku blisko naszego domu, więc założyłam buty i wybiegłam.
Czekała już tam na mnie. Gdy podeszłam jak gdyby nigdy nic przytuliła mnie z wielkim uśmiechem
-Słuchaj musimy pogadać-zaczęłam zanim ona cokolwiek zdążyła powiedzieć
-No dawaj
-Chodzi o Harry'ego...
-No tak mówił Ci już pewnie...
-Jess mogła byś mi to wytłumaczyć, przecież twierdziłaś że go kochasz, więc jak mogłaś mu coś takiego zrobić
-No samo tak jakoś wyszło-tłumaczyła się z miną niewiniątka
-Czyli ten facet tak jakoś sam wskoczył ci do łóżka?!-krzyknęłam wkórzona
-Nie drzyj się na mnie, przynajmniej umiem się bawić...
-Uczuciami innych?! Jess nie poznaję cię już...Byłaś naprawdę ważna dla Harry'ego jak mogłaś tego nie widzieć?!
-Daj już spokój nie był nic warty-odparła obojętnie przyglądając się swoim krwistoczerwonym paznokciom
-W takim razie ja też nie jestem nic warta, bo Hazza, tak jak reszta chłopków to moja rodzina...Nie wiem jak mogłam wcześniej nie zauważyć ze jesteś taką podłą suką. Dobrze że Hazza to widział bo nie jesteś jego warta...-odeszłam nie słuchając tego co do mnie wrzeszczy. Jaka ja byłam głupia, nie widziałam jaka ona jest naprawdę.
Weszłam do domu i od razu napotkałam na wyczekujące spojrzenia
-Idę do Hazzy, później wam wszystko opowiem-odparłam smętnie i powlokłam się po schodach. Weszłam do pokoju szatyna bez pukania i położyłam się obok niego, w takiej samej pozycji obserwując sufit
-Ty straciłeś dziewczynę, a ja najlepszą przyjaciółkę...Ale nie martw się to zwykła szmata...
-Jeszcze nigdy nie słyszałem żebyś tak ostro kogoś nazywała-odparł już z uśmiechem loczek
-Widocznie na to zasługiwała....
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i wróciliśmy do obserwowania sufitu....


*******************************************************************************************************
Na wstępie bardzo przepraszam Was za słownictwo, ale musiałam jakoś ukazać dramaturgię chwili :)
Mam taką jeszcze jedną poważną sprawę. Widzę że nie staracie się z komentarzami, pod każdym kolejnym rozdziałem jaki dodaje jest ich coraz mniej i z tego powodu jest mi ogromnie przykro. Ja wiem że macie szkołę i inne zajęcia dla was ważne, ale ja też uczę się, spotykam ze znajomymi i tak dalej , i mimo to staram się jak najczęściej wstawiać rozdziały. Dodanie komentarze jest o wiele mniej czasochłonne niż napisanie rozdziału. Serio. Więc proszę choć trochę doceńcie moje starania...
Dziękuję Ci Olu że znosisz moje humorki i marudzenia, i oczywiście że za każdym razem odwodzisz mnie od zakończenia bloga. Jesteś wielka
Liczę że po mojej krótkiej przemowie zrozumiecie o co mi chodzi :)
Wasza Ola :)