I need you here with me now

I need you here with me now
Blog o Niallu Horanie :*

08 sierpnia 2013

Rozdział 95

*Z perspektywy Niall'a *

Obudziłem się gdy już świtało.Zapowiada się kolejny piękny dzień. Wczoraj tak naprawdę nie robiliśmy nic szczególnego, ale wspaniale się bawiłem. Cassie miała rację; musieliśmy znów spędzić trochę czasu tylko we dwoje by poczuć to co dawniej. Dzięki tej krótkiej przerwy na nowo zacząłem dostrzegać wszystkie jej cechy i odkryłem też jak bardzo mi jej brakowała, a wcześniej wcale nie zdawałem sobie z tego sprawy...
      Znów miejsce obok mnie było puste. No tak Cassie zawsze była rannym ptaszkiem. Uśmiechnąłem się pod nosem na myśl o mojej wspaniałej dziewczynie. Przecciągnąłem się leniwie i ruszyłem do kuchni by zacząć przygotowywać śniadanie. Pokonałem szybko pokój i gdy ledwo co przekroczyłem próg kuchni oniemiałem. Kasandra leżała nieruchomo na drewnianej podłodze. Gdy otrząsnąłem się z szoku podbiegłem do niej. Jej głowę ułożyłem sobie na kolanach i zacząłem lekko nią potrząsać
-Cassie! Kasandra obudź się!!-krzyczałem i krzyczałem, lecz to na nic.
Sięgnąłem po telefon z blatu i wybrałem numer ratunkowy. Mój głos tak drżał, ze nawet nie wiem czy kobieta zrozumiała co mówię.
Czekając na karetkę minuty dłużyły się niesamowicie. Nie mogłem powstrzymać drżenia rąk. Ciągle mówiłem do niej i starałem się nie denerwować jeszcze bardziej. Oddychała. Widziałem jak delikatnie unosi się i opada jej klatka piersiowa. Jednak nie było to normalne.
-Ktoś wzywał karetkę?-usłyszałem gruby męski głos w drzwiach
-Tutaj!-wykrzyknąłem ze ściśnietym gardłem
-Ile jest nieprzytomna-zapytał ciemnoskóry mężczyzna klękając przy nas
-J-ja nie wiem. Dopiero się obudziłem, a ona już tutaj leżała
-Czy choruje na coś?
-nie wiem. Nie. Chyba nie.-jezyk mi się plątał a serce waliło jak szalone
-Chłopaki zabieramy ja. Szybko!-krzyknął do swoich współpracowników. Jeden z nich odsunął mnie i umieścili ciało mojej drobnej blondynki na noszach.
-Czy ja też mogę jechać?-zapytałem ze łzami w oczach patrząc jak wynosza ją z domu
-Jest pan kimś z rodziny
-Nie. jestem jej chłopakiem, ale nie ma tutaj nikogo bliskiego.
-Dobrze. Proszę wsiadać.
Zająłem miejsce obok nieprzytomnej dziewczyny i ująłem jej dłoń. Wyglądała jakby spała. Taka niewinna. Bezbronna...Miałem ja chronić przed wszystkim
Spieprzyłem sprawę.
Chciałem zacząć się modlić, lecz w ostatniej chwili powstrzymałem się. Przecież ona nie wieży. Nie chciałaby żebym to robił teraz.
ratownicy podłączayli do niej jakieś kabelki i urządzenia. Na małym monitorze pojawiły się jakieś liczby, lecz nic z tego nie rozumiałem.
      Cała droga do szpitala minęła mi strasznie szybko. Miałem mętlik w głowie i nie potrafiłem utworzyć nawet sensownego zdania.
Ratownicy kazali mi zostać na korytarzu, a sami zabrali moją Księżniczkę do jakiejś sali. Byłe w totalnym szoku i nie wiedziałem co robić. Postanowiłem dać znać Paulowi co się dzieje. Wydobyłem telefon z kieszeni i drżącymi palcami wybrałem numer mężczyzny
 -Halo?-odebrał spokojnie
-Paul. Cassie jest w szpitalu. Ona...ona...
-Niall do cholery mów co się dzieje!-wykrzyknął przestraszony
-Kasandra straciła przytomność i zabrali ja do szpitala. Teraz czekam, ale nikt mi nic nie mówi-wyrzuciłem z siebie na jednym wdechu. Po drugiej stronie przez chwilę trwała cisza.
-Wyślij mi dokładny adres. Przylecę jak najszybciej się da
-Paul może wstrzymaj się trochę. Podczas waszej ostatniej rozmowy powiedziała, że nie chce Cię znać, więc jeśli to nic poważnego to nie ma potrzeby byś tutaj by-nie wiedziałem, ze jestem w stanie powiedzieć coś tak madrego. A jednak. Mężczyzna przez chwilę się zawahał i po chwili rzekł
.-Dobrze. Masz rację. Ale gdy tylko się czegoś dowiesz to dzwoń.
-Jasne-rzuciłem i rozłączyłem się. Przez chwilę zastanawiałem się czy dzwonić też do chłopaków, ale w końcu zdecydowałem, ze nie będę tego robił. Dopóki nie wiem co się dzieje nie będę ich martwił.
     Minuty oczekiwania przeciągnęły się w godziny. Z niecierpliwością śledziłem zegar ścienny wiszący na przeciw mnie. Wskazówki poruszały się bardzo powoli. Nie mogłem znieść już tego czekania. Niewiedza sprawiała, ze po prostu wariowałem ze strachu, i przychodziły mi na myśl tylko najgorsze scenariusze tego co się dzieje teraz za tymi białymi drzwiami.
 Poszedłem już chyba po dziesiątą kawę z automatu dzisiaj. Robiłem to, bo musiałem zająć czymś myśli. Wróciłem na poprzednie miejsce bawiąc się przy tym plastikowym kubkiem.
W końcu jakiś lekarz wyszedł z sali. Zmierzył mnie wzrokiem i podszedł. Od razu poderwałem się zmiejsca.
-Pan jest z Kasandrą Henson?
 -Tak. Co z nią? wszystko w porządku? Obudziła sie już?-zasypałem go masą pytań
-Pani Henson się już wybudziła. Przepraszam, ze musiał Pan czekać tak długo na jakiekolwiek wieści, lecz musieliśmy zrobić wszystkie badania gdy odzyskała przytomność
-I co wskazały wyniki?-zapytałem nerwowo się w niego wpatrując
Mężczyzna spoważniał i milczał...

************************************************************************************
Cześć Mordki!
Tak wiem, jestem okropna kończyc w takim momencie :D
 Ale i tak mnie kochacie prawda? ;d
Już połowa wakacji za nami. Dlaczego one są takie krótkie?! Niedługo znów szkoła...
Ale na razie jeszcze mozemy sie relaksować :P  Więc korzystajmy z wakacji póki trwają!!
Liczę, ze wam sie spodoba i, ze skomentujecie
No błagam was komentujcie!!!
Kocham Was i tak :P
Wasza Lexy :*

10 komentarzy:

  1. saimihgwy!
    Czemu tak krótko i czemu w takim momencie?! Ostrzegam, mam Twoje gadu (ach, stechnologizowana ja...) i Cię namierzę ;d
    jdbmvbd,sd! - po raz drugi.
    Co jest Cassie? Pewnie ma jakiegoś raka i taką chcesz nam zrobić niespodziankę na 100 rozdział? O nie kochana, ja się tak nie chce bawić... Ona musi żyć! Nie może zostawić Niall'a...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak krótko, bo chciałam coś koniecznie dodać, a jestem na wakacjach i miałąm mało czasu :P Wybacz.
    Oj zobaczysz, spokojnie- to kolejny mój niecny plan :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pfyryfyfy... Lepiej dla Ciebie, żebyś znalazła czas na napisanie kolejnego ;) To była groźba... Groźna, nie?

      Usuń
    2. I to jak, już się boje :D

      Usuń
  3. Niech ona nie będzie chora . Bo nie wiem co zrobię .

    OdpowiedzUsuń
  4. Serca nie masz żeby w takim momencie konczyc ! Już tu główkuje co tej biednej istotce może byc :c


    Lubisz anonimków? Wątpie to się chociaż podpisze - Ola :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo Ty WREDOTO!!
    Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Udusze Cię kiedyś Słońce! :P
    Ale rozdział jest po prostu genialny *.*
    Weź no wreszcie napisz tą książke, a nie :D
    Już widze okładke z podpisem "Aleksandra Szewczyk"- If you know what i mean? :P
    A spróbuj tylko uśmiercić Cassie, a przysięgam, że Cię znajdę i zrzuce z dywanu! hahahahaha :P
    I tak cię Kocham :p <3
    Pisz dalej i mam nadzieje, że nie skończysz na 100 rozdziale :)

    Czekam z niecierpliwością na nexta! ;**

    Pozdrawiam Kamcia :D

    OdpowiedzUsuń
  7. TWÓJ BLOG ZOSTAŁ NOMINOWANY DO THE VERSATILE BLOGGER!
    Masz niezwykły talent i to wyróżnienie stu procentowo należy się właśnie Tobie :) Więcej informacji na ten temat u mnie na blogu, dlatego serdecznie zapraszam. http://niezwykla-codziennosc-1d.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że nie pogniewasz się za "spam" pod rozdziałem :)

    OdpowiedzUsuń