Cały dzień w nudnej szkole. Już nie
mogłam tam wysiedzieć, ale nareszcie dzwonek i do domu. Gdy
wróciłam wzięłam szybki prysznic przebrałam się w wygodne
ciuchy i zabrałam się za lekcje. Byłam już przy końcu, ale nagle
usłyszałam dzwonek do drzwi śmiechy na dole.
-To pewnie chłopcy-pomyślała.
Zeszłam do salonu gdzie wszyscy już siedzieli ( 1d i moi rodzice).
Przywitałam się z wszystkimi i
usiadłam koło Zayna.
W pewny momencie zadzwonił telefon
mamy. A jej rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
-Tak oczywiście wiem. W tą
sobotę?...Na pewno będę, tylko proszę przysłać mi bilet, dobrze
do widzenia
-O co chodzi mamo?
-A to nie mówiłam Ci?. Lecę w sobotę
do Paryża muszę wybrać materiały na nowe suknie.
-Ale jak to? W tę sobotę?
-No tak, a coś się stało?
-Nie pamiętasz? Przecież obiecałaś
że cały weekend spędzimy razem bo tata też wyjeżdża...- w ty
momencie zauważyła moją smutną minę
-Oj kochanie to w następny weekend tak
zrobimy, nic się nie stanie
-Dla ciebie to nic, tylko nie ty musisz
siedzieć całymi dniami sama w domu. Wy cały czas pracujecie i
nawet nie zwracacie na mnie uwagi, a ja czekam na was cały dzień
licząc że może dzisiaj któreś z was będzie wcześniej i zapyta
jak w szkole, albo o cokolwiek innego, ale was nigdy nie ma tu ze
mną!!-puściły mi nerwy i musiałam im to w końcu powiedzieć. Nie
krzyczałam tylko lekko podniosłam głos bo nie chciałam się na
nich wydzierać przy chłopakach, właśnie chłopcy...co oni teraz o
mnie pomyślą, co ja najlepszego narobiłam. Spuściłam tylko wzrok
i poczułam że Zayn głaszcze mnie delikatnie po plecach. Byłam mu
wdzięczna że próbuje mnie wspierać.
-Ale wiesz że nie możemy pracować w
domu, musisz zrozumieć to że często jesteś sama-próbował
opanować sytuację tata.
Po trwającej dłuższą chwilę ciszy
nagle Harry zabrał głos
-To może niech Kasandra zamieszka z
nami...-powiedział nieśmiało
-Właśnie to jest świetny pomysł bo
przecież przeprowadzamy się do nowego domu a tam będzie miejsce
dla wszystkich-powiedział z uśmiechem na ustach Louis.
Trochę zaskoczyli mnie tą propozycją
i rodziców chyba też. Ale słuchałam dalej, tym razem Niall'a
-Poza tym wszyscy bardzo się
polubiliśmy i na pewno będziemy się nią opiekować-wszyscy go
poparli. Ja nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa byłam w
tak wielki szoku. Podniosłam głowę żeby zobaczyć miny rodziców.
Chłopcy patrzyli błagalnym wzrokiem na mojego tatę aż ten w końcu
odezwał się:
-No właściwie....to nie jest głupi
pomysł...
-No ale kotku jak ty sobie to
wyobrażasz?!-zapytała zdziwiona mama
-Trzeba się nad tym zastanowić nie
denerwuj się
-Chyba żartujesz?!
-Pomyślimy nad tą opcją...a na dziś
może zakończmy nasze spotkanie co wy na to chłopcy?
-Dobrze, ale poważnie niech się
państwo nad tym zastanowią. Może po nas tego nie widać ale
potrafimy być odpowiedzialni.-Dodał na koniec Liam z poważną
miną.
-Ok to my się zbieramy-powiedział
Louis wstając, reszta postąpiła tak jak on i udali się w kierunku
drzwi. Poszłam za nimi żeby się pożegnać. Stanęłam koło drzwi
i każdy z nich mnie przytulił. Na końcu był Niall. Wręczył mi
jakąś karteczkę i szepnął do ucha:
-To jest mój numer jeśli będziesz
czegoś potrzebowała, albo chciała pogadać to napisz.
Gdy już się od siebie odsunęliśmy
powiedziałam:
-Dziękuję, na pewno tak zrobię-po
czy on się uśmiechną i dołączył do chłopców siedzących już
w aucie.
Boski :* czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń